W końcu powróciłam weekend był naprawdę ciężki oznaką było to, że czekając na wykład zasnęłam i spałam 45 minut na uczelni obudziłam się minutę przed wykładem :)
W jednym dniu miałam egzamin, kolokwium i 45 minutową prezentację (w końcu prezentację miałam na drugi dzień kiedy okazało się, że koledzy przede mną mieli po 70 slajdów, a ja nie zdążyłam swojej wygłosić). Na szczęście wszystko zaliczyłam :)
W poniedziałek cały dzień spałam.
Niestety w weekend dietkowo nie było, ale starałam się, aby kcal nie przekroczyły limitu. Zajęcia mam na uboczu miasta, a jedyny bufet nie jest otwarty w weekendy, a i sklepu szukać na daremno (30 minut drogi tyle co trwa moja najdłuższa przerwa). Jeśli źle wyliczę jedzenie z domu to jestem na łasce automatu, gdzie najzdrowszym produktem są paluszki z sezamem :(
Zapraszam na bloga dziś zaczynam serię o składnikach odżywczych (dziś jest krótki teoretyczny wstęp)
http://chudnesmacznieizdrowo.blogspot.com/
Pozdrawiam
:)
nerro
5 marca 2013, 21:01Śpioch jesteś ; d