Hej hej,
jaki pechowy ten poniedziałek. Gdybym mogła to zostałabym w domu już do końca tygodnia! Jakoś nie mam mocy na nic, już nie mam, bo wcześniej to i nawet ćwiczyłam ha! Rowerek 5 km, 8 min buns i 8 min abs.
Sprzątałam dziś grzecznie w kuchni, gdy tu nagle trzask. Jak przypierdzieliłam w nos o oparcie krzesła to aż mi się ciemni przed oczami zrobiło :( A chciałam tylko podnieść ręcznik który mi upadł :( No jak sierota jakaś. O innych pechach dzisiejszego dnia już nie będę pisać, bo powiecie że jakieś fatum mnie prześladuje. A więc do pozytywów dnia.
Jadłam bardzo zdrowo, choć dziś babcia również zaprosiła na obiadek. Obawiałam się jak to będzie, bo jak wszyscy wiedzą babci się nie odmawia. Ale udało mi się zamiast mega schabowego schrupać sadzone jajo. Jestem z siebie bardzo dumna, że nie oparłam się pokusom babci :D
Pozdrawiam i życzę meeega cierpliwości :))
RapsberryAnn
13 maja 2015, 11:44hhaha odmawianie babci skąd ja to znam ;PP jak udało ci sie pozostać przy jajku to naprawdę sukces!
DwaWjednym
12 maja 2015, 13:49Ja też jestem niezdarą... wszyscy mi mówią...zostaw, nie ruszaj... bo jak ty już coś wezmiesz do rąk to zaraz zepsujesz... ;) ja już się do tego przyzwyczaiłam :) zazdroszczę Ci babci... mojej już dawno nie ma... a super jest tak przyjść do babci na obiad :)