Cóż wydarzenia z poprzedniego roku wpłynęły troszkę na mój stan fizyczno-psychiczny....
I cóż tu dużo mówić znowu wracam, ale ze zdwojoną siłą i wydaje mi się, że z bardziej zdrowym podejściem.
Ale od początku, byłam tu, robiłam coś ze sobą, osiągnęlam bardzo sporo bo z wagi 74kg, spadłam na 62kg, o czym opowiadały moje posty. W ostatnim poście jaki dodałam sporo czasu temu, wspomniałam o facecie, jak go poznałam tak wszystko zaczęlo się zmieniać. Może nie za czasów bycia ze sobą, ale jak się rozstaliśmy i w dodatku nałożyło się wiele innych stresujących sytuacji, co spowodowało, brak chęci i zajadanie smutków. Miesiąc temu, dokładnie to 9 grudnia weszłam na wagę i zobaczyłam 72 kg... byłam przerażona. Pomyślałam koniec! Tak być nie może. Dodatkowo moja mama wyraziła chęć zrzucenia paru kilogramów. Super, we dwie zawsze raźniej.
Od czterech tygodni staram się zdrowo i regularnie odżywiać. Po miesiącu progres, 5 kg mniej i sporo centymetrów. Ponadto zobaczyłam, że zdrowe jedzenie może być pyszne. Fakt czasami moje eksperymenty kulinarne, bądź mojej mamy były porażką i coś smakowało jak papier połączony z trawą, ale to nie podcina skrzydeł;) Człowiek uczy się na błędach, a ja cieszę się z każdej pyszności jaką robimy z moją mamą. Oczywiście całość to wiele wyrzeczeń i wiele poświęconego czasu, ale jak widać po spadku opłaca się. I co też ważne, razem z mamą czujemy się lepiej, nie jesteśmy ciagle zmęczone i niewyspane, a tak było.
Moje drogie, od razu mówię, nie mam nadmiaru czasu, wręcz przeciwnie, ciagle mi go brakuje, bo pracuje, studiuje, przede mną pisanie pracy magisterskiej, dodatkowo jestem typem, który musi cos robić więc zawsze jakieś zajęcie się znajdzie, a i codzienne dojazdy do pracy i na studia to minus 2h z dnia. Mimo tego potrafię się zorganizować z moją mamą, która też ma swoje obowiązki i przygotowywać posiłki, tak, żeby było zdrowo i pysznie. Fakt, nie przygotowujemy codziennie posiłków codziennie, tylko co drugi dzień i przez dwa dni jemy to samo;D ale nam to absolutnie nie przeszkadza;) Może tyle w ramach wstępu i mojego powrotu, na wszelkie pytania chętnie odpowiem;) a w miarę mozliwości będę dodawała pomysły na zdrowe posiłki, wymyślone samodzielnie i te zainspirowane pomysłami innych. Odwzorowywać nie mam możliwości, gdyż my mamy dokładnie rozpisane ile gram danego składnika tj. węglowodanów, warzyw i białka możemy zjeść;)
Planem moim kolejnym jest wprowadzenie stopniowo, więcej ruchu w moje życie. Chcieć to móc. A od Was Kochane czekam na wsparcie i ja sama dla Was też chce nim być. Wsparciem i wielką motywacją. Buziaki;****
Trzymajcie się mocno w swoich postanowieniach!;*
emiiily
7 stycznia 2015, 21:33Jak dałaś radę dietować przez święta?:) ja rok temu jakoś tam to ogarnęłam, ale w tym roku popłynęłam z pysznościami, tylko czekałam na uszka i barszczyk:D
Zakoloryzowana3
7 stycznia 2015, 21:48Miałam przygotowane własne potrawy, typu dietetyczny bigos;) a w wigilię ryba pieczona bez panierki w piekarniku, a na uszka i barszczyk sobie pozwoliłam;) Ponadto osobiście nie przepadam za wigilijnymi potrawami, więc było mi troszkę łatwiej ;)
Shahrazad
6 stycznia 2015, 14:01Budujące i optymistyczne! Szczególnie że faktycznie połączyć pracę, studia, dojazdy z odchudzaniem jest cholernie ciężko. Gratulacje i oby tak dalej :)