I co? Udało się. Pierwszy dzień za mną. Mimo, że wymyślałam sobie co 10 sekund inną wymówkę żeby tylko nie wychodzić z domu. To zaparłam się w sobie, wciągnęłam na tyłek leginsy , na nogi stare ale wygodne reeboki i ... no ''popędziłam'' to za duże słowo. Ale przeczytałam na wielu forach, że zaczyna się od krótkich dystansów więc wczoraj 2 km, powoli. Ale, że moja kondycja jest w stanie opłakanym wróćiłam do domu mokrusieńka. Dziś spróbuję 2,5 km lub 3. Stopniowo dojdę do idealnego dystansu i dostanę to czego chce. Wyjść na plażę/ basen/ jeziorko w bikini. Nie chowając się za ręcznikiem ! :) Życzcie mi powodzenia. A wszystkich tych , którzy już biegają lub zaczynają serdecznie pozdrawiam i podziwiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.