Środowe menu:
Śniadanie: bułka zytna z wędliną drobiową, pomidorkami koktajlowymi i z twarożkiem ze szczypiorkiem
II śniadanie: jogurt naturalny
Obiad: 4 kotleciki z soczewicy, fasolka szparagowa i kefir
Podwieczorek: jabłko
Kolacja: brak
Wczoraj strasznie późno wróciłam do domu, a nie chciałam jeść czegoś niezdrowego na mieście, więc kolacji brak. Myślałam, że już nie poćwiczę w domu. Ale gdy tylko weszłam, przebrałam się w dresy i siup na rowerek.
40 minut, przejechane 20km i spalone 1018kcal.
Znowu udało mi się wygrać z leniem :))
monka78
26 września 2013, 21:48ale dajesz na tym rowerku,a jogurt ten uwielbiam i jem codziennie:)
chubbyann
26 września 2013, 18:06Kalosze to teraz najlepszy przyjaciel człowieka :) Pokonałaś zmęczonego lenia, brawo :)
ewela22.ewelina
26 września 2013, 13:27no to nie zle kochana;D ja tez jakos wieczorkiem mam wiekzego powera na cwD;D
Novalia26
26 września 2013, 12:45a kto pokona mego lenia ?? gratuluje takich wyników :)
jestemaleznikam
26 września 2013, 11:18piękny wynik a jak się zrobi bilans zjedzonych kalorii i spalonych to wychodzi po prostu super :)
therock
26 września 2013, 10:42no i super:) każde zwycięstwo z leniem, to nasze zwycięstwo:D ja mam nadzieję, że dziś też z nim wygram i zrobię w domu jakieć cardio, bo pogoda jest beznadziejna... A co do obiadu, to wiesz :)
Bunia1985
26 września 2013, 09:46Walka z leniem jest najgorsza. Fajnie, że udało Ci się go pokonać :) Powodzonka