dzień dzisiejszy mogę zaliczyć do udanych, a na pewno nie nudnych... najpierw kierownik budowy, potem zakupy, wizyta w gminie, gotowanie obiadu mężusiowi i córci, porządki w domu (mężusia wygoniłam na spacer z córą a ja do roboty, z porządków jestem dziś najbardziej dumna..hi hi), a potem przyjechali chętni odkupić stemple i paliki... fakt, paliki były już odłożone, ale stemple nadal trzymały strop więc co..... rozbrajaliśmy budowę:):):) tak więc zostało trochę jednych i drugich, ale większość już odsprzedana z czego jestem bardzo zadowolona bo ciut kasy wróciło do portfela:):):)... teraz Emilka wykąpana wcina flachę a ja tu się produkuję przed Wami kochani:)... zaraz zupka, kąpiel, herbatka i..... domyślcie się....
ok, idę miksować to kapuściane cudo.... do jutra.... ależ jestem ciekawa ile jutro waga pokaże...
fiona.smutna
21 sierpnia 2009, 06:11coraz bardziej zaczynam się do tej zupy przekonywać. Trzymam kciuki, by Ci nie zbrzydła:)