a u mnie... klapa... dieta dziś nie bardzo... waga też.... 78,5...
wczoraj jednak pizzy nie było, bo mąż wybił mi z głowy stanie przy garach gdy prawie dusił mnie kaszel... zjadłam 2 kromki z masłem i makrelą wędzona, a na kolację 1 kromkę drożdżówki z masłem i dżemem.
dziś od rana na nogach... najpierw zakupy, a potem szykowanie prowiantu mężowi na wyjazd... ugotowałam żurek z białą kiełbasą, upiekłam bułeczki z nadzieniem pizzowym a zakończyłam frytkami i sałatką kebabową>>> to był nasz obiad:)
moje menu:
śniadanie: 2 berlinki i 2 kromki razowca z masłem
śniadanie 2: kawa, 1 szt śliwki w czekoladzie, 1/2 princessy
obiad: frytki, sałatka kebab
podwieczorek: 1 bułeczka pizzowa
kolacja: 3 małe jabłka (może wreszcie wc zaliczę)- dopiero zjem
w domu cisza i spokój...
mąż już po obiedzie pojechał w trasę, na szczęście po wczorajszym ciężkim dla mnie dniu załatwił mi "biwak">>> tzn, dziewczynki pojechały do dziadków na biwak z noclegiem:):):):):):) cudownie, mam nadzieję, że naładuję choć trochę akumulatory, bo ostatnio sama się o siebie martwię...
chyba muszę pomyśleć o powrocie do ćwiczeń, bo waga stoi i jak tak dalej pójdzie, to celu 2 w terminie nie zaliczę....
wklejam kalendarz księżycowy, nie wiem jak wasz organizm ale mój bardzo reaguje na pełnię
więc nie jest źle, w niedzielę pełnia... w 4 dni powinnam stracić wodę którą zgromadzę na tę okoliczność. Powinnam być też po @, więc nie będzie na co zwalić w razie czego:):):)
dzięki za wszystkie słowa zrozumienia, troski i sympatii, wiem, że nie jestem sama, że zawsze mogę się Wam wypłakać w "ramię".
Jess82
19 stycznia 2013, 17:48Faktycznie, kiedyś byłam na diecie księżycowej i zauważyłam że łatwiej się chudnie kiedy księżyc maleje. Hmm..dzięki za przypomnienie:)