Witam po weekendzie. Udanym i nie udanym. W sobotę zakupy ogrodowe. Urodziny siostry (w sumie nieplanowany wyjazd - trzymanie diety niekoniecznie). Siostra ma powikłaną ciążę. Jak mogę powiedzieć że nie tknę jej karkówki, skoro ryzykowała ją przygotowując. Niedziela tragiczna. Mój partner zmusił mnie do nic nie robienia (poza zabawą z dziećmi i trzymania go za rękę). Dzisiaj mam takiego kaca... Mogłam tyle zrobić, nie zrobiłam nic. Grunt, że rodzinka zadowolona i tylko dlatego staram się nie myśleć o tym kacu.
Waga mimo moich obaw spada dalej. Zwiększyłam kaloryczność diety do 1500 kal. Noszę się z zamiarem kupienia roweru, ale wisi nade mną jeszcze poważniejszy zamiar kupienia mieszkania więc daję sobie czas. boli mnie trochę że cm nie spadają wcale. Dzisiaj, byle nie padało, praca w ogrodzie.