Cały dzień ok, ale nie wytrzymalam i zjadlam dwie kostki czekolady i pieteczke z chleba. Ale jak mowilam nie moge byc na restrykcyjnej diecie, bo przy spadku motywacji rzucam sie na to czego sobie odmawialam. Malutki spi, ale wyjatkowo dlugo sie wiercil, maz w pracy.
Poogarniam butelki i chyba musze sobie kawe z mlekiem zrobic, bo cos glodna sie robie. Nie wytrzymam do srody z wazeniem, wiec zobacze jak sprawa wyglada w sobote rano.
W niedziele tez bedzie ciezko, bo tesciowie wpadaja, a nie chce nic mowic, ze sie odchudzam,