zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany
Wczoraj się tak zmotywowałam do odchudzania , że nie mogłam zasnąć z tego wszystkiego aż do 2 w nocy.Wkońcu udało mi się zasnąć po uspokojeniu myśli, że wszystko zależy od nas samych. Od tego: Ile dajemy z siebie, ile ćwiczymy, co jemy i jak myślimy o sobie.
To ostatnie jest najważniejsze. Bo jak od tego nie zaczniemy, to nie podołamy z odchudzaniem. Ja zawsze myślałam o sobie, że jestem do niczego, tak się czułam, zakompleksiona, nie miałam wiary w siebie i wszyscy mnie też tak oceniaLi , że jestem słaba i nie dam rady i nigdy nie schudnę. W sferach między ludzkich było podobnie. Nie czułam się pewna w swojej skórze, z nadmiarem kilogramów wyglądam źle więc nikt mnie nie lubi i tak musi być, więc nie odzywałam się za bardzo w towarzystwie, bo przecież co ja grubas ochydny miałabym ciekawego do powiedzenia.
Tak o sobie myślałam całe życie i przez to zamykałam się w sobie coraz bardziej. Nawet doszło do tego że przez 2 lata nie wychodziłam z domy. Ale to już inna historia.
Teraz wróce do tego co się zdarzyło wczoraj ,w te noc co nie mogłam zasnąć.
Zaczełam od przemyślenia swojego całego życie i każdemu to radzę zrobić.Zastanawiałam się bardzo długo , co jest ze mną nie tak, co robie źle że nie mogę schudnąć. Tyle przecież razy byłam na diecie z lepszym lub gorszym skutkiem. Dlaczego nie schudnę raz a porządnie i wkońcu będe miała spokój.Przeciez chcę nosić rzeczy z sieciuwek a nie te co na mnie pasują, a i tak leżą jak na krowie.No sory , ale taka jest prawda.
Postanowiłam , że od jutra zmienię sie w 100 %
Nie w 50, jak to bywało do tej pory. Było tak że zaczynałam dietę a po tygodniu pozwalałam sobie na cos słodkiego lub smażonego i waga rosła. A ja rezygnowałam z tego całego odchudzania, bo wolałam się najeść i być szczęśliwa. Ale te szczęście trwało 5 minut w ustach , a cały dzień, jak nie dłużej miałam wyżuty sumienia i co ja głupia w takich chwilach robiałam.
Zaczeło się od przeczyszczających herbatek, tabletek a skończyło na wymyszaniu wymiotów i to w wieku 16 lat. Czasami mi się zdarzało w tym roku zmuszać się do wymiotów, ale już z tą świadomością że to jest złe, czego kiedyś nie chciałam przyjąć do wiadomości.
Bardzo długo potrafiłam też sie głodzić i kończyło się po 2,3 dniach znowu powrotem do jedzenia tak samo jak przed głodówką. Czyli dużo, tłusto, dużo bułek i kanepek z masłem i szynką itp A do tego słodycze, ciasteczka, bo przecież i tak jestem beznadziejna i po co to się odchudzać jak i tak wszyscy mnie nie lubią.
A TO ŻE SIĘ PODDAWAŁAM było Najgorszym Błedem jaki mogłm popełnić
Bo skoro waga mi nie chciałam spaść poniżej 70 kg, to znaczy że taka jest moja genetyka i zawsze już taka będzie, nawet jakbym nic nie jadła.
A to był błąd.
Bo skoro nigdy sie nie odchudzałam z głową, to skąd miałam wiedzieć czy waga poniżej 70 kg by się u mnie nie pojawiła, skoro nie dotrwałam do tego momentu i wszystko rzucałam. Teraz uważam że robiłam głupotę i pewnie większość z was też tak robiło, że poddawało się na półmetku.
A właśnie wtedy trzeba być konsekwentnym w swoim działaniu. Bo SKORO JUŻ SIĘ ZDECYDOWALIŚMY NA DIETĘ, TO KONTYNUUJMY JĄ BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO, NIE PODDAWAJMY SIĘ NASZYM SŁABOŚCIĄ.
Ochota na słodkie minie zazwyczaj po 20 minutach jak napijemy się wody. WIEM PO SOBIE. A skoro już minie, to czy warto rezygnować z diety i potem płakać w poduszkę nad swoim losem?
Ja teraz wiem że nie warto.
Dzisiaj założyłam sobie plan na reszte lat, że schudną mimo wszystko i nikt i nic mnie nie powstrzyma. Nawet słodkie ciasta , które przecież kocham. Ale czy kocham je bardziej niż szczupła figurę i dobre samopoczucie? Oczywiście że nie. Tak więc działam i od dzisiaj jem co 2 dzień 500 kcal. W najgorszym wypadku 2 razy w tygodniu. A w dni mniej rygorystyczne po 1500 kcal. Do tego ćwiczę dużo: codziennie rower, a w dni gdy będe jeść 1500 kcal trening z Ewą Chodakowską i Tracy Anderson.
Dzisiaj 1 dzień:
Zjadłam:
O 11:30h -twarożek z rzodkiewkami i pomidorem plus razowe pieczywo
O 17 h - barsz czerwony z samymi warzywami
Na rowerku spaliłam 1150 kcal , na czoczo wypiłam 0,5 l wody z 2 łyżkami octu jabłkowego 6 %, a ogólnie wypiłam dzisiaj 3 l wody.
Dzień bardzo udany.
Aha waga z rana przed odchudzaniem 80,6 kg
PS: szyja już przestała mnie boleć. I czuję że juro wreszcie dostanę @, a to mnie cieszy jeszcze dodatkowo. Wszystko się po mało normuje w moim życiu:)
Wczoraj się tak zmotywowałam do odchudzania , że nie mogłam zasnąć z tego wszystkiego aż do 2 w nocy.Wkońcu udało mi się zasnąć po uspokojeniu myśli, że wszystko zależy od nas samych. Od tego: Ile dajemy z siebie, ile ćwiczymy, co jemy i jak myślimy o sobie.
To ostatnie jest najważniejsze. Bo jak od tego nie zaczniemy, to nie podołamy z odchudzaniem. Ja zawsze myślałam o sobie, że jestem do niczego, tak się czułam, zakompleksiona, nie miałam wiary w siebie i wszyscy mnie też tak oceniaLi , że jestem słaba i nie dam rady i nigdy nie schudnę. W sferach między ludzkich było podobnie. Nie czułam się pewna w swojej skórze, z nadmiarem kilogramów wyglądam źle więc nikt mnie nie lubi i tak musi być, więc nie odzywałam się za bardzo w towarzystwie, bo przecież co ja grubas ochydny miałabym ciekawego do powiedzenia.
Tak o sobie myślałam całe życie i przez to zamykałam się w sobie coraz bardziej. Nawet doszło do tego że przez 2 lata nie wychodziłam z domy. Ale to już inna historia.
Teraz wróce do tego co się zdarzyło wczoraj ,w te noc co nie mogłam zasnąć.
Zaczełam od przemyślenia swojego całego życie i każdemu to radzę zrobić.Zastanawiałam się bardzo długo , co jest ze mną nie tak, co robie źle że nie mogę schudnąć. Tyle przecież razy byłam na diecie z lepszym lub gorszym skutkiem. Dlaczego nie schudnę raz a porządnie i wkońcu będe miała spokój.Przeciez chcę nosić rzeczy z sieciuwek a nie te co na mnie pasują, a i tak leżą jak na krowie.No sory , ale taka jest prawda.
Postanowiłam , że od jutra zmienię sie w 100 %
Nie w 50, jak to bywało do tej pory. Było tak że zaczynałam dietę a po tygodniu pozwalałam sobie na cos słodkiego lub smażonego i waga rosła. A ja rezygnowałam z tego całego odchudzania, bo wolałam się najeść i być szczęśliwa. Ale te szczęście trwało 5 minut w ustach , a cały dzień, jak nie dłużej miałam wyżuty sumienia i co ja głupia w takich chwilach robiałam.
Zaczeło się od przeczyszczających herbatek, tabletek a skończyło na wymyszaniu wymiotów i to w wieku 16 lat. Czasami mi się zdarzało w tym roku zmuszać się do wymiotów, ale już z tą świadomością że to jest złe, czego kiedyś nie chciałam przyjąć do wiadomości.
Bardzo długo potrafiłam też sie głodzić i kończyło się po 2,3 dniach znowu powrotem do jedzenia tak samo jak przed głodówką. Czyli dużo, tłusto, dużo bułek i kanepek z masłem i szynką itp A do tego słodycze, ciasteczka, bo przecież i tak jestem beznadziejna i po co to się odchudzać jak i tak wszyscy mnie nie lubią.
A TO ŻE SIĘ PODDAWAŁAM było Najgorszym Błedem jaki mogłm popełnić
Bo skoro waga mi nie chciałam spaść poniżej 70 kg, to znaczy że taka jest moja genetyka i zawsze już taka będzie, nawet jakbym nic nie jadła.
A to był błąd.
Bo skoro nigdy sie nie odchudzałam z głową, to skąd miałam wiedzieć czy waga poniżej 70 kg by się u mnie nie pojawiła, skoro nie dotrwałam do tego momentu i wszystko rzucałam. Teraz uważam że robiłam głupotę i pewnie większość z was też tak robiło, że poddawało się na półmetku.
A właśnie wtedy trzeba być konsekwentnym w swoim działaniu. Bo SKORO JUŻ SIĘ ZDECYDOWALIŚMY NA DIETĘ, TO KONTYNUUJMY JĄ BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO, NIE PODDAWAJMY SIĘ NASZYM SŁABOŚCIĄ.
Ochota na słodkie minie zazwyczaj po 20 minutach jak napijemy się wody. WIEM PO SOBIE. A skoro już minie, to czy warto rezygnować z diety i potem płakać w poduszkę nad swoim losem?
Ja teraz wiem że nie warto.
Dzisiaj założyłam sobie plan na reszte lat, że schudną mimo wszystko i nikt i nic mnie nie powstrzyma. Nawet słodkie ciasta , które przecież kocham. Ale czy kocham je bardziej niż szczupła figurę i dobre samopoczucie? Oczywiście że nie. Tak więc działam i od dzisiaj jem co 2 dzień 500 kcal. W najgorszym wypadku 2 razy w tygodniu. A w dni mniej rygorystyczne po 1500 kcal. Do tego ćwiczę dużo: codziennie rower, a w dni gdy będe jeść 1500 kcal trening z Ewą Chodakowską i Tracy Anderson.
Dzisiaj 1 dzień:
Zjadłam:
O 11:30h -twarożek z rzodkiewkami i pomidorem plus razowe pieczywo
O 17 h - barsz czerwony z samymi warzywami
Na rowerku spaliłam 1150 kcal , na czoczo wypiłam 0,5 l wody z 2 łyżkami octu jabłkowego 6 %, a ogólnie wypiłam dzisiaj 3 l wody.
Dzień bardzo udany.
Aha waga z rana przed odchudzaniem 80,6 kg
PS: szyja już przestała mnie boleć. I czuję że juro wreszcie dostanę @, a to mnie cieszy jeszcze dodatkowo. Wszystko się po mało normuje w moim życiu:)
jamay
4 października 2013, 09:19Cieszę się, że wszystko sobie przemyślałas i masz motywacje :) Ja schudłam 15kg, problem polega na tym, że z moją figurą żeby utrzymać taką wagę usiałabym jeść zdrowo już do końca życia a zrezygnować z dobrego jedzenia już na ZAWSZE...to jest naprawdę trudne :(
Ahri93
4 października 2013, 08:48500 kcal to zdecydowanie za mało, tyle kalorii nie pozwala organizmowi na normalne funkcjonowanie, więc zacznie zjadać Ci mięśnie i narządy, szkoda zdrowia, myślę, że powinnaś się skonsultować z dietetykiem, on Cię naprowadzi na dobrą drogę
jojomaker
3 października 2013, 21:53500 kcal to nie jest dobry pomysł, uwierz mi!
Invisible2
3 października 2013, 21:44Noo jak Ty tak będziesz jadła to dla mnie to nie jest odchudzanie z głową! :/