Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie podajemy się
5 stycznia 2013
Z dietą znowu kiepściutko u mnie. Zjadłam frytki na obiad cały tależ, a do tego mielonego i surówkę.Odrazu wsiadłam na rower aby to spalić w jakiejś części. I tak jeździłam, że zapomniałem o zjedzeniu cokolwiek na kolacje. A poza tym nie czułam głodu po tym obżarstwie. Wypiłam pól jogurtu i jeszcze porobiłam brzuszki oraz wymachy nóg.Dzisiaj już spaliłam 1150 kcal na rowerku a to nie koniec ćwiczeń na dziś. Od jutra nie jem tych tłustych frytek i mielonych. Jedyny dzisiejszy sukces, to taki, że nie zjadłam nic słodkiego. Cały dzień popijałam herbatę zieloną i miętę, oraz wodę i powiem wam że nie chciało mi się jeść. Ale nie dziwota po zjedzeniu takiej góry frytek to nikt by nie miał ochoty na nic. Dobra nie zanudzam was idę lepiej poćwiczyć. Spalić choć milimetr tłuszczu z ogromnego tłustego tyłka jaki posiadam. A dzisiaj waga 81,7 kg czyli ciut wzrosła. Nie przejmuję się. Ważne by działać dalej i jeść od jutra zdrowo. I tego też wam życzę :) Ja się nie poddaje i wierzę , że kiedyś osiągnę swój cel 55 kg. Na razie walczę codziennie z samą sobą , żeby nie podjadać słodkiego i smażonego. Powtarzam sobie, że robię to dla zdrowia i lepszego odbicia w lustrze. A i jeszcze coś... Wczoraj zrobiłam zdjęcia swojego ciałka czytać Cielska i wyglądam okropnie. Góra tłuszczu , roztępów i celulitu. Nie pokaże tu bo były to zdjęcia nago takie dla mnie porównawcze z czym zaczynam walkę. Może kiedyś je zamarze i tu pokaże... Najwyżej powiesze sobie w widocznym miejscu aby tyle nie jeść.
xvxkamilaxvx1
6 stycznia 2013, 15:28jeździłam chyba z 2 godziny bo na minute spalam 10 kcal
anowia24
6 stycznia 2013, 11:03aż tyle kcal spaliłaś to nieźle, też uwielbiam frytki i mielone ale trzeba się jakoś powstrzymywać:)