Ćwiczę już (albo raczej dopiero) 3 dzień ale już zauważyłam poprawę. Oczywiście ani kondycji ani figury tylko samopoczucia. Czuję, że mam więcej sił, lepszy nastrój i więcej pozytywnego nastawienia.
Każdy zaliczony trening jest moim osobistym zwycięstwem. Jest to element czegoś większego, jakiegoś sukcesu.
Od tygodnia pracuję nad sobą. Nad swoim lenistwem i niesystematycznością. Póki co, jestem zadowolona. Wstaję o jednej porze, składam łóżko (śpię na "kanapie", która jednocześnie jest bardzo wygodnym łóżkiem i ładną sofą). Następnie jem śniadanie i dołączam ćwiczenia (od 3 dni...). Zawsze miałam z tym problem. Łóżko potrafiło wyglądać jak po przejściu tornada cały tydzień, teraz wygląda świetnie. Może to niewiele znaczy dla kogoś, jednak dla mnie to naprawdę bardzo dużo.
Jeszcze tylko jeden dzień brania tabletek... Przez ostatnie kilka dni połykałam antybiotyk, w śmiesznych niebieskich pigułkach (nie, to nie ta słynna niebieska tabletka ). Na szczęście już wyzdrowiałam .
TRENING ZALICZONY!
nieplaczmy
8 lipca 2015, 13:41Dobrze, że postrzegasz ćwiczenia jako element do poprawy samopoczucia. Taki efekt można zauważyć już po kilku dniach. Ja w sumie najbardziej uwielbiam, jak ćwiczenia wejdą mi w nawyk. Wtedy, gdy jestem zły na siebie, że nie ćwiczyłem któregoś dnia albo mam ochotę na więcej :D.
xusix
8 lipca 2015, 17:32już w sumie od dawna nie lubię brać się do ćwiczeń ale uwielbiam to uczucie po treningu :D
usmiechnijsiee
8 lipca 2015, 12:30Powodzenia i wytrwałości :)
xusix
8 lipca 2015, 13:36dziękuję! :)