Odchudzanie to dziś temat o którym dużo się mówi, i trzeba mówić. Nie chcę opowiadać tu swojej historii w szczegółach, bo chcę przecież pisać o tym co jest a nie o tym co było.Otyłość czy nadwaga to dziś problem wielu młodych dziewczyn i kobiet. Zaburzenia w okresie dojrzewania, burza hormonów i wiele innych czynników.
Zresztą nie piszę tu żadnych nowości, wszystko to doskonale wiecie - google codziennie wyświetlają miliony stron o odchudzaniu i dietach cud, które przeglądają zdesperowane dziewczyny i ludzie, którzy nie potrafią sobie poradzić z tym problemem.Ja też nie mogłam sobie z nim poradzić przez ponad 1,5 roku. Wielokrotnie się odchudzając, mając przed sobą perspektywę wakacji i sportowej aktywności nie potrafiłam się wystarczająco zmobilizować. Nie jestem osobą wysoką - mam jedyne 160 cm wzrostu i w tym wypadku moja waga była za wysoka.Chudłam i tyłam, chudłam i tyłam. Wytrzymywałam 5 dni na 800 kaloriach, a w weekend uzupełniałam je po 2, 3 tysiące jedząc co wpadnie mi w ręce. Nie wynikało to z żadnych skłonności bulimicznych - po prostu tak jak zapewne wielu z nas uwielbiam jeść.Kiedy od października do listopada ubiegłego roku schudłam 13 kg, wróciło 4, więc nie najgorzej na to co i ile jem.
Waga na mnie wpływa okropnie - nie mogę spojrzeć w lustro, nie mogę się na niczym skupić ciągle myśląc o tym, ile ważę. Chyba nigdy nie czułam się tak źle, a każde zakupy kończą się kolejnym rozczarowaniem.
Teraz chcę mój mały sukces powtórzyć i pozbyć się 10 kg.
Dieta? Nieee. Postanowiłam jeść normalnie, to co wszyscy u mnie w domu. Tylko odstawiłam na bok słodycze, chipsy, fast-foody i wszystko co ociekało tłuszczem.
Mam mega motywacje. Bo chcę to zrobić dla kogoś, mimo że wiem, że on tego nie oczekuje ale pewnie mu się to spodoba. :)
Jak na razie się trochę polenię, bo mam problemy w szkole.
Ale od czerwca kupuje karnet na siłownie i fitness :)
Będzie dużo ruchu :)