Halo halo!
Tyle było sprzątania, tyle gotowania i cóż.. myk i po Świętach. Mam tylko nadzieję, że w ważeniu nie będzie tragedii. Starałam się jak mogłam - pamiętałam o diecie ale na tyle, żeby nie mieć jakiejś manii i zepsuć sobie i rodzinie całych Świąt.
Było dużo spacerów, zabaw z synkiem i treningi.
Teraz niestety wraca rzeczywistość - praca i powrót do pilnowania diety (ale ciężko bo w lodówce nadal za dużo produktów :P).
Pewnie do Nowego Roku już nic nie napiszę więc życzę tylko aby ten 2017 był rokiem wygranej walki z nadwagą - sobie i wszystkim, którzy przeczytają :)
Pozdrawiam!!!