Hej,
Ależ dziś było ciepło!!! Byliśmy z Małym na ponad 2 godzinnym spacerze (wolno bo wolno ale jednak :P). Niestety to już nie te czasy kiedy mogłam chodzić własnym tempem z wózkiem. Chociaż pomimo spacerów często nawet 8 km nie chudłam jakoś szalenie.
Pracy jak zwykle dużo + nerwy z teściami, ogólnie nieciekawie. Chociaż dziś już trochę lepiej, bo wczoraj to się wcale do nas nie odzywali... Tak to już niestety w rodzinie bywa.
Ogólnie sytuacja w domu nie nastrajała do pilnowania diety a czas nie pozwolił na gotowanie. Ale jest dla mnie mały plusik - zamiast głupiej przekąski był wypity kefir :).
Ćwiczenia nadal trzymam na 100%. Co i rusz odkrywam nowe mięśnie :). I trening się robi coraz łatwiejszy... Pod tym względem jest super.
Planuje się pomierzyć ale to albo 1 grudnia albo po dobiciu do końca pierwszego etapu czyli 86 kg - chociaż wątpię aby była różnica ale... przynajmniej będzie motywacja aby te wymiary tu wpisać.
Niestety teraz właśnie kończę pracę, jeszcze kąpiel, szykowanie czegoś na jutro, ogarnięcie mieszkania (160 metrów :P) i spać. Aaa i jeszcze muszę ułożyć plan diety - miałam zrobić wczoraj ale przez stresy nie zrobiłam. Nie ma czasu na relaksujące robótki - może jutro się uda coś pomalować albo powyszywać.
Miłego wieczoru.
tara55
21 listopada 2016, 20:46Dziękuję i nawzajem :-)