Nie życzę nikomu... nawet przysłowiowemu wrogowi (chociaż nie mam takich). Najgorzej przeszedł jelitówkę mój 4-letni synek. W oczach chudł. Wagowo tylko kilogram, ale jak patrzę na niego, to mi się płakać chce, taki chudziutki. I teraz, żeby go podtuczyć muszę znów placuszki, naleśniczki i smaczne obiadki gotować. Pokusa gotowa!
A ja?
Czekam na piątkowe ważenie. Słaba jestem strasznie, ale nie czuję się jakoś lżejsza. Może bardziej "czysta". Jelitka przepłukane. 2 dni tylko woda. Wczoraj troszkę podjadłam. Kawusia moja ukochana 3 dni bez kawy. Mdli mnie na samą myśl o kawie. Kawowy rozwód. Ciekawe na jak długą. Swoją drogą ciekawe... myślałam, że nie mogę funkcjonować bez kawy, a tu proszę - da się!