Miałam taką myśl, którą zapomniałam się podzielić wcześniej.
Jak zaczęłam korzystać z portalu Vitalia, i oglądać sobie profile innych ludzi, jak im idzie, okazało się że bardzo wiele osób walczy z podobną wagą jak moja i jest w podobnym wieku. Czasem waga jest większa, i często te paseczki są już w drodze- bliżej niż dalej celu.
I okazuje się, że jest to możliwe. To jest chyba największa motywacja. Że nie jest wcale za późno.
Bo zawsze mi powtarzano im jesteś młodsza tym szybciej to zrzucisz, ze tusza Ci nie pasuje, i musisz schudnąć, ale zrób to poki jesteś młoda, bo potem nie dasz rady.
I nawet moja babcia stwierdziła, że i tak w pewnym wieku "choćby się wodę piło, to i tak się będzie tyło". (Moja babcia jest drobna,).no i tak dalej.. wiadomo, jak to w rodzinie. wszyscy się martwią, ale i tak jest z dziesięć ciast na stole, przy spotkaniu rodzinnym i wszystkie przepyszne , rzecz jasna;P
No także fakt ze ludzie mają dwadziescia pare lat i maja dziewięćdziesiąt parę kilogramów.
Także media błędnie kreują widzenie , że jest to coś trudnego. Coś co kosztuje wiele wysiłku. Bardzo dlugo żyłam w przekonaniu że jest to trudne. Ale teraz gdy udaje mi się jeść w okolicach 1000 kcali i jestem najedzona. Kwestia dorzucenia ćwiczeń, które pomagają mi bardziej psychicznie niż fizycznie, nie stanowi czegoś trudnego i nieosiągalnego. Można powiedzieć że jest to moja pierwsza dieta. Dawniej zjedzenie snickersa nie było jakąś wielką filozofią. Teraz zaczynam rozumieć znaczenie stwierdzenia "bomba kaloryczna". Bomba ponieważ niszczy ułatwienia. O wiele wygodniej i lżej dla organizmu jest zjeść więcej dobrego, nawet słodkiego w smaku czegoś mniej tuczącego i osłabiającego niż jakieś takie np. tony oleju.
wcześniej wydawało mi się, że najadanie się tłuszczem, sprawi że będę czuła sytość. Nie wiem co to była za satysfakcja, myślę o tym jak o uzależnieniu. Ale bez tłuszczu jest naprawdę spoko.
Schudnięcie nie kosztuje więc wiele wysiłku jak się okazuje,ale w miarę normalnego realnego do zrealizowania planu i pokazania przez innych, że to jest możliwe.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
worex
5 maja 2012, 16:36dziękuję za wsparcie :) a dietę 1000 kcali chcę wprowadzić na jakiś czas, dopóki nie osiągnę wagi doceowej :D także liczę, że będę jeść te normalne 1500 może nawet 2000 Najwygodniej mi jeść do 1400 kcali . Na razie testuję sobie tą dietę 1000 kcali i zobaczymy co będzie. Ograniczam tłuszcz i słodycze, ale no zeby mi nie odbiło jem sobie czasem z dwie trzy kostki gorzkiej czekolady, którą uwielbiam, albo wodę czy herbatę z miodem. W planach mam 3 miesiące 1000 kcali.,albo wlasnie w tych okolicach, bo nie zawsze będę mieć czas na dokładne liczenie. Ale no najtrudniejsze jest wprowadzenie ćwiczeń. Wierzę , że się da , żę trzeba wpaść w rytm. Także zastanowie sie czy rzeczywiście dam rade na samym 1000 kcali. Zrobie stopniowe zejscie do 1000 , a apotem zobaczymy.
justynka1992
4 maja 2012, 22:03dojdziesz do swojego celu, potrzeba tylko czasu! powodzonka :)
pulchniutenka
4 maja 2012, 21:59Dieta 1000kcal na dłuższą metę wcale nie jest taka dobra, lepiej jedz około 1200 - 1300 kcal. Inaczej organizm po pewnym czasie zacznie się buntować i mimo że będziesz jadła mało to waga będzie stała w miejscu,
Viljar
4 maja 2012, 20:52Zupełnie się z tobą zgadzam, z jednym małym ale... Kobietko, masz dopiero 25 lat! Ty jesteś młoda! A piszesz o sobie jakbyś miała z 50 :p