Z przytupem rozpoczęłam lipiec, wstałam pełna energii, bo za oknem świeciło piękne słońce i nawet późniejszy deszcz nie popsuł mi humoru. Wypiłam 1,5 litra wody brawo ja! Na śniadanie zjadłam bułkę jaglaną z piersią z kurczaka i rzodkiewką, na obiad jednego naleśnika z serem, potem znowu bułka z polędwicą drobiową i ogromną miskę zielonej sałaty z ogórkiem, pomidorem i serem fetą. Wiem, że mało, ale wczoraj miałam totalnie wypełniony dzień i zanim się nie spostrzegłam już był wieczór. Fakt, też był nerw bo wróciła do pracy ,,stara" kierowniczka po urlopie wychowawczym, a niestety ostatnie spotkanie z zespołem to był jeden wielki armagedon. Zrobiłam treningi i w sumie spaliłam ponad 1000 kcal. Dzisiaj drugi dzień zmian. Za kilka dni rozpoczynam urlop, nigdzie nie wyjeżdżamy, trochę mi smutno bo uwielbiam morze, lubię ten wiatr we włosach, piasek pod stopami czy morskie słońce. Ale kiedyś jeszcze wszystko się ułoży i będę śmigać niczym rusałka 😁😁😁. Na razie czekamy na wyniki matur, a mąż wczoraj zapytał to kiedy idziemy na kije Ścieżką pod Reglami? Uwielbiam ją!
życze WAm słońca, bo u mnie pochmurno i tylko patrzeć jak będzie padał deszcz.
Ewa
joavita
2 lipca 2021, 22:15Ja marzę o górach idąc brzegiem Bałtyku, Ty patrząc na góry marzysz o morzu... pozdrawiam serdecznie
wojtekewa
2 lipca 2021, 23:00Nie doceniamy tego co mamy, a chcemy tego co jest w danym momencie nieosiągalne☹️
aska1277
2 lipca 2021, 18:22Tak mi się marzy wypad w góry...ale może kiedyś ;) Brawo i działamy
wojtekewa
2 lipca 2021, 20:41Na pewno przyjdzie czas na góry
Naturalna! (Redaktor)
2 lipca 2021, 11:41Twoj mąż też się odchudza?
wojtekewa
2 lipca 2021, 11:52On nie, ale dotrzymuje mi towarzystwa na kijach