Witajcie w niedzielne popołudnie, u mnie raz słońce świeci, a raz jest za chmurami. Ja po wczorajszym dniu zmęczona i ma nic nie mam ochoty. Wczoraj pojechałam na 8.00 do pracy, a w tym czasie mąż malował salon. Owszem podobało mi się, że chce odświeżyć ściany, ale wolałam po południu pojechać na działkę. Ja chyba ją polubiłam: to pielenie, te plany co będziemy robić, siać itp. No trudno. Jednak kiedy przyjechałam do domu po pracy, mąż krzyknał, abym szybko jadła obiad bo jedziemy na działkę, a ja no ale jak? Ściany owszem pomalowane, ale trzeba pomyć okna, powiesić karnisze, firanki, pomyć podłogi, poukładać meble itp. A on a co Ty się martwisz? Nie będziemy długo, że wszystkim zdążymy. No i pojechaliśmy: roboty tam co nie miara, mąż chciał robić płot, ale tata miał inną wizję tzn. nie chciał nic robić i powiedział, że możemy jechać do domu. No to mąż zabrał się za kopanie, a ja za plewienie. Wtedy przyszedł mi brat i zaczęli robić ten płot, ale nie skończyli i są w połowie. Tata ma 77 lat i jak się na coś uprze to masakra. Ja trochę poplewilam, popikowałam kilka główek sałaty i już miałam dość. Niestety nie miałam nasion, aby coś posiać, a sąsiadka zerkała raz po raz... I tak naprawdę dzisiaj pomyślałam, że choć nie chodziłam na zakupy w niedzielę, to przydałaby mi się dzisiaj ta handlowa niedziela - nawet po to, aby kupić nasiona. Komentarzom o zaniedbanej działce czy o najemnych robotnikach też było kilka, ale ja już bez skrupulów odpowiadałam, że zapraszamy do pracy, że praca jest dla wszystkich, a najbardziej komentujących, że zamiast komentować mogą przyjść i pomoc wtedy nie będą musieli tak mówić. Kiedy przyjechaliśmy do domu pomyliśmy okna, zawiesilam firanki, mąż pozmywal podłogi, z synem poustawiał meble i o 22 byliśmy po wszystkim. Miałam dość. A dzisiaj nie mam ochoty nigdzie wychodzić, (oczywiście mąż pojechał na rower, on jest niezmordowany) jeste zmęczona, moje dłonie wyglądają okropnie, nie mam na nic ochoty, no może na sernik Asi, która ma urodziny:) i tak się zastanawiam, gdzie się pojawił mój noworoczny plan, że będę dbała o siebie, czytała książki, że zrobię coś dla siebie, schudnę, będę trzymać dietę... Dzisiaj nawet nie sprawa mi radości planowanie zakupów dietetycznych, gotowanie posiłków, które mają sprawić, że będę szczuplejsza. Kiedyś po wyjściu od dietetyczki wieczorem jechałam do sklepu i kupowałam co potrzeba, a teraz brak słów... A jak realizacja Waszych postanowień? Pozdrawiam jeszcze niedzielnie..
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MagiaMagia
15 kwietnia 2018, 23:13Tez jakos ostatnio kuleje mi postanowienie noworoczne, bo probuje mniej nowych i nieznanych rzeczy. Dzieki za przypomnienie :)
wojtekewa
16 kwietnia 2018, 06:39Proszę bardzo, ja też od dziś postaram się wrócić do moich planów, zwłaszcza, za początek był obiecujący.
andula66
15 kwietnia 2018, 22:13Czas poświęcony rodzinnie jest ważny dzieci rosną i będziesz mieć więcej czasu dla siebie.
wojtekewa
15 kwietnia 2018, 22:20Staram się łapać kazdą chwilę ...
Magnolia54
15 kwietnia 2018, 20:40Jeszcze sobie to odbijesz, jak dzieci urosną. Obowiązki, obowiązki... Trzymaj się*-*
wojtekewa
15 kwietnia 2018, 21:07Ostatnio spotkałam kolezanke, której córka ma 16 lat (jak mój starszy syn) i powiedziała mi, że corka jjest bardzo samodzielna, a jej jest smutno bo to oznacza, że nie będzie jej już tak bardzo potrzebowała...
Magnolia54
15 kwietnia 2018, 22:11E tam... dzieci zawsze pozostaną dziećmi. I potrzebują matki, tylko jako dorosłe nieco inaczej. *_*
fitball
15 kwietnia 2018, 19:43hehe no to w sobotę to chyba milion kalorii straciłaś ... super, fajnie z tą działką.... pozdrawiam i mam nadzieję, że dziś odpoczęłaś
wojtekewa
15 kwietnia 2018, 19:55Kalorii to więcej chyba przez nerwy, które tatuś mi zapewnia i to w nadmiarze. Dzisiaj jestem zmęczona, próbuje zrobić chociaż paznokcie bo ręce jak u wyrobnika, ale idzie mi opornie.
MartwaZagadka
15 kwietnia 2018, 19:27Tak ja! Moim noworocznym postanowieniem bylo to, że schudne, wiec schudne. Drugim bylo czytanie książek=) to takrze realizuje. Musisz wrocic to te Ych swoich, bo wiesz. WARTO!
wojtekewa
15 kwietnia 2018, 19:38Wiem, że warto i tego chce!! Tylko nie umiem być egoistką siebie samej, dlatego od 2 godzin ćwiczę z moim dziesieciolatkiem pisanie opowiadań zamiast czytać ... Ech życie. Pozdrawiam
MartwaZagadka
15 kwietnia 2018, 20:51Uważam, że spedzanie czasu z rodIna jest duzo lepsze niz czytanie =)
wojtekewa
16 kwietnia 2018, 06:37Ja też tak uważam, ale musisz robić też coś dla siebie. I to było także jednym z postanowień noworocznych i ono najbardziej kulało od samego początku.