Dziś, teraz, w tej chwili zastanawiam się czy nie rzucić tego wszystkiego w cholerę i nie zrobić nalotu na lodówkę. Wcześniej byłam na grillu, zjadłam za dużo, i teraz siedzę sobie w poczuciu klęski. Tak, zasada "wszystko albo nic" jednak działa nadal. Albo dieta idzie idealnie i wszystko jest super, albo coś się nie udaje i nie warto dalej próbować.
Znowu "aniołek" podpowiada: nie rezygnuj, zrób coś, nie daj się. A "diabełek" kusi: i tak nic ci się nie udaje, po co się męczyć, te ciasta są takie pyszne... Jezu, dlaczego to jest takie trudne?!?!
Nie! Jednak się nie złamię! Czytam wasze pamiętniki, to mnie podnosi na duchu i wzmaga moją motywację. Nie poddam się! Tu nie chodzi o to, żeby żreć. Tu chodzi o mnie i moje dobre samopoczucie. O to, że jedzenie nie może mną rządzić! Nie chcę być niewolnikiem jedzenia. Chcę się cieszyć życiem! Dziękuję Wam za to, że jesteście!:)
LaInspiracion
12 września 2012, 07:34I ja dziekuje, za to ze Jestes!