Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gdyby mi się tak chciało jak mi się nie chce....


...już pół roku temu osiągnełambym upragniony cel 55 kg!Szkoda tylko ze bardziej mi się nie chce niż chce.

Wczoraj ...ehhh co tu dużo mówić... właściwie to klapa ale... no własnie ale jednak sukces. Kupiłam sukienkę. Jest idealana do mojej figóry. Ma odpowiednią długość i kolor i jest lekko za luźna(gdybym nie przytyła byłaby dużo za duza i nie mogłabym jej kupić, więc widzę jakiś plus mojego objadania się) :)

Klapą była pizza po powrocie do domu ok 21.30 a wcześniej lody w gorącej czekoladzie i kilka.... zielonych piw. Nawet dobre :)

Dziśod rana , niechętnie nastawiona na jakikolwiek ruch, ale targana wyrzutami sumienia wyciagnęłam z kąta rowerek. Pierwsze 5 min maly głosik septał mi do ucha "rzuć to, po co ci to, daj spokuj tylko głowa cię rozboli...." Stwierdziałam że może on ma racje, ze to bez sensu, ale pedałowałam dalej. Nie było lekko , ale przecież tyle już osiągnełam. Nie wolno spoczywać na laurach.

Przyznam szczerze że w tym miesiacu mam iprezę za imprezą, i cięzko mi znaleźć czas na ćwiczenia, ale staram się wykorzystać każdy dzień wolny. Chyba weszło mi to w nawyk.
I dobrze!!!!!!
  • Karotkoje

    Karotkoje

    15 listopada 2009, 13:17

    to prawda wyspałam się ale z tą energią to bym nie przesadzała - strasznie długo wczoraj siedziałam w nocy. Ale co tam, uda się nie ? Widzę, ze mam podobnie - mogłabym osiągnąć upragnioną 5 z przodu już dawno temu ! No ale ja sobie myślę, że wolę powoli a pewnie :) Gratuluję nie poddania się na rowerku ! Pozdrawiam !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.