mnie przepełnia. Niczym sie nie przejmuję. Nie wiem czy to normalne(pierwszy raz wychodzę za mąż i nie mam doświadczenia) żeby na 12 dni prze ślubem być tak zrelaksowaną i spokojną. Przeciez powinny mnie martwić jakieś niedograne sprawy.A nie martwią. I to mnie właśnie martwi :)
Wychodzę z założenia że jakoś to będzie. Takie myślenie nie jest do mnie podobne. Lubie mieć wszystko dograne i zaplanowane.
O diecie nie piszę tylko dlatego że jej nie było przez ostatnie 3 dni. mam nadzieję że dziś znajdę czas na bieganie(dni są coraz krutsze a ciężko się zmobilizować do biegania zaraz po pracy).
Mam nadzieję że wyjdę na prostą dietkowania :)
Słoneczka dużo Wam dziś życzę!
CarolineAnne
24 września 2009, 09:57to juz już! tuż tuż! :) może lepiej na spokojnie niż nerwowo co? :)
bziabouszek
23 września 2009, 20:37dopoki mama nie wziela urlopu i stawia wszystkich i wszystko na bacznosc. Nawet kot zostal wykapany przed slubem!!!!
Bodyman
23 września 2009, 08:09Z własnego doświadczenia...Będziesz ten dzień pamiętać do końca życia. Więc nie truj się jakimś niedogranym bzdetem. To TWÓJ dzień...Możesz sobie nawet na stole zatańczyć :-) Masz być najszczęśliwsza na świecie :-) I tyle. Pozdrawiam :-))))
monikanytko
21 września 2009, 09:29napewno wszystko jest juz dopięte na ostatni guzik.....Miłego tygodnia...
kotusiek
21 września 2009, 08:17Ach Kochana :) ciągle "masz nadzieje" pomysl, ze tak już jest ;) a tak w ogóle to nie ma się czym przejmować AaG jest już po, teraz twoja kolej- i nerwy są niepotrzebne! :)