...tak załadowany że chyba się wykończę! Za dużo się tego wszystkiego nagromadziło, w jednym czasie. Trzeba z czegoś zrezygnować...tylko z czego?
Pierwsze oznaki zmęczenia pojawiły się już wczoraj. W czasie biegu. Tempo było normalne bo w 57 minut przebiegliśmy 9,7 km ale wiele mnie to kosztowało. Czułam się po prostu zmęczona.
Może przesadzam z tym bieganiem? Może powinnam troszeczkę odpuścić? Od około tygodnia za każdym razem robimy z K po około 10 km. Może to za dużo i za szybko? Boje się żeby nie dopadło mnie znowu zniechęcenie.
Dodatkowo pojawił się problem z jedzeniem kolacji. Całkowicie wypadła z dziennego planu. I najgorsze jest to że nie mam pomysłu jak ją przywrócić. Obiad jem jak wracam z pracy ok 17.00, ok. 20.00 idę biegać, wracam ok 21.00 , kładę się ok 23.00. Nie jem więc nie tylko kolacji, ale też nie uzupełniam węglowodanów po biegu. Po pierwsze nie czuje głodu, po drugie jak próbowałam zjeść chociaż owoc nie mogłam zasnąć. Co z tym zrobić? Czekam na jakieś rady (o ile któraś z Was doczyta mnie do końca :))
- przyjazdu teściów?- odpada
- pomocy kuzynce, która miała wypadek i "dochodzi" do siebie?-odpada
- przygotowań do komunii chrześniaka K?- odpada
- sprzątania i gotowania?-odpada bo teściowe wpadają
- biegania?- odpada
- pracy?- dopuszczam tą możliwość :)
Resumując- padam. Sypiam po 5-6 godzin i marzę o niedzieli żeby się wyspać. A dziś dopiero czwartek !!!!- pomocy kuzynce, która miała wypadek i "dochodzi" do siebie?-odpada
- przygotowań do komunii chrześniaka K?- odpada
- sprzątania i gotowania?-odpada bo teściowe wpadają
- biegania?- odpada
- pracy?- dopuszczam tą możliwość :)
Pierwsze oznaki zmęczenia pojawiły się już wczoraj. W czasie biegu. Tempo było normalne bo w 57 minut przebiegliśmy 9,7 km ale wiele mnie to kosztowało. Czułam się po prostu zmęczona.
Może przesadzam z tym bieganiem? Może powinnam troszeczkę odpuścić? Od około tygodnia za każdym razem robimy z K po około 10 km. Może to za dużo i za szybko? Boje się żeby nie dopadło mnie znowu zniechęcenie.
Dodatkowo pojawił się problem z jedzeniem kolacji. Całkowicie wypadła z dziennego planu. I najgorsze jest to że nie mam pomysłu jak ją przywrócić. Obiad jem jak wracam z pracy ok 17.00, ok. 20.00 idę biegać, wracam ok 21.00 , kładę się ok 23.00. Nie jem więc nie tylko kolacji, ale też nie uzupełniam węglowodanów po biegu. Po pierwsze nie czuje głodu, po drugie jak próbowałam zjeść chociaż owoc nie mogłam zasnąć. Co z tym zrobić? Czekam na jakieś rady (o ile któraś z Was doczyta mnie do końca :))
morsja
16 maja 2013, 14:4010 km codziennie? Myśle ze moglabys sobie to jakos inaczej rozplanowac, np w jeden dzien biegaj 5 km, w inny 8-10 km,a jesli poczujesz przyplyw energii to nawet 15 km i wiecej:)!! Do tego radze zmieniac trasy i nie biegac codziennie tą samą. Jesli chodzi o natłok spraw...mam wrazenie ze słysze moją mame:) spróbuj zmienic swoje podejscie z takiego "o rany ile ja to mam na głowie, kiedy mam to wszystko zrobic.." na spokojniejsze, Wiekszosc spraw o ktorych wspominasz kazda z nas musi wykonywac na codzien lub raz na jakis czas, do tego jeszcze dochodzą dzieci. Ciesz sie każda dodatkowa rzecza jaką uda CI sie zrobic,a jak z czyms nie zdąrzysz to trudno:) Swiat sie nie zawali:)!! POWODZENIA:)
Pokerusia
16 maja 2013, 11:43doczytałam i nie tylko ten wpis ale i kilka wcześniejszych;-) Gratuluję siły i samozaparcia w dążeniu do celu.Zapraszam Cię do znajomych ,żebym miała od kogo czerpać siły w chwili zwątpienia;-D miłego dnia