Nie ma nic lepszego niż świeży, smażony szczupak!!!
Nie było tragicznie, ale dobrze wcale! Odpuściłam sobie dietkę, oj odpuściłam!
Trudno! Mój facet mi ciągle powtarza że raz się żyję i szkoda tego życia marnować na pozbawianie się przyjemności! Więc nie marnowałam go. trzy kawałki szczupaka na śniadanie mówią same za siebie.
Do niedzieli(nie licząc rybki) nie było żle, zwłaszcza że pilnowałam godzin jedzenia, piłam kropelki(których efektów wcale nie widzę) dużo czasu spędzałam na świeżym powietrzu, nie zjadłam torta na urodzinach chrześnicy(ale za to pozwoliłam sobie na mięsko z grilla) i skakałam na trampolinie ponad godzinę(nie wiedziałam że to tak męczy!)
W niedziele było już znacznie gorzej. Komunia. To powinno mówić samo za siebie. Drugie śniadanie mi przepadło więc zajadłam większy obiad. Póżniej było już tylko gorzej. Nie będe się rozpisywać nad moimi błędami żywieniowymi. Nie ma sensu.
Rodzinka stwierdziła że schudłam i nie długo nic ze mnie nie zostanie. Postanowiłam się tym nie przejmować. Mama przeciez zawsze musi trochę pomarudzić... Jak to mama. Martwi się. A przecież zleciałąm tylko 2 kg, aż się boję co będzie mówić póżniej jak dojdę do 55? Już teraz wg. jej słów: żle wyglądam; mam oczy podkrążone z tej chudości, kości mi sterczą, jestem blada i ogólnie kopnięta że się odchudzam, bo ze stresu przedślubnego i tak schudnę!
Tak zmotywowana przez mamcię wracam do Was i prostuję błędy minionego weekendu.
Trzymcie się mocno i dietkowo!!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
CarolineAnne
5 maja 2009, 18:03szczupak??? poważnie? :P jeszcze nie jadłam w życiu :)
agbo1971
4 maja 2009, 15:55ja tez lubie rybke, najlepiej z grilla, ale nie na sniadanko. Podziwiam cie za te 3 kawalki szczupaczka. Dbaj o zdrowie. Do D-Day juz niedaleko. Pozdrawiam.Aga
Molinezja84
4 maja 2009, 14:52Ja bynajmniej przed ślubem nie schudłam, raczej troszkę przytyłam, w stresie prędzej jem niż nie jem - ten typ tak ma ;) Ale ponoć niektórym dziewczynom sukienki z cycków spadają tak chudną tuż przed godziną zero :))
menevagoriel
4 maja 2009, 12:01moja mama robi szczupaka faszerowanego i w galarecie :)) i nie wiem co by sie musialo dziac zebym go wtedy nie zjadla hihi
Arrmani
4 maja 2009, 11:06Pamiętaj że rybki to samo zdrowie... Komunia była jedna i zapewne kolejne Ci w tym roku nie grożą, prawda? Błędy przytrafiają się każdemu, nie ma się co martwić. Teraz będzie już tylko lepiej... W końcu masz być najszczęśliwszą panną młodą, prawda? To na pewno silna motywacja, więc jestem pewien że dasz radę, czego z całego serducha Ci życzę :-) A.
atena28
4 maja 2009, 09:47Kochana Twój mąż ma rację , raz się żyje. Takie jedno weekendowe jedzenie nie zaszkodzi Ci , za jakieś dwa dni wszystko wróci do normy , A komunia jest raz na jakiś czas, Ja mam komunię za miesiąc, jestem pewna że polegnę , ale co tam :) Pocieszam się że jeszcze jest trochę czasu do wakacji :) trzymaj się - dietki :)