Dziś był ten dzień.
Wybrałam się na Vacu well. Wrażenia? fajne, choć byłam pełna obaw czy dam radę. Jak na pierwszy raz poszło całkiem nieźle. Gdyby któraś z Was chciała się wybrać to proponuję założyć dres z mocną gumą. Ja miałam pewien dyskomfort ponieważ moje dresy były dość luźne i podczas marszu miałam wrażenie że porcięta mi spadają a, poprawić ich nie ma sposobu bo i dostępu do nich nie ma. Na następny spacer w VACU zestroję się w ściślejsze portki.Teraz niecierpliwie czekam na 5 stycznia i na gimnastykę 50+. Zobaczymy czy jest się czego bać. Po wczorajszym ważeniu ubyło mnie 1,4 co dodało mi wiary w siebie chęć do dalszego wysiłku. Teraz tylko muszę przetrwać Święta żeby mi stracone kilogramy (już 9,40!) nie wróciły. Wyszłam z założenia - kto gotuje ten rządzi i tak przygotowałam odchudzoną rybę po grecku, dietetyczny pasztet, kapustę z grochem no i oczywiście śledzika w "śmietanie" i zanim wszystko zjemy to i Święta miną. W gości się nie wybieram to i pyszności odmawiać nie będę musiała. Tyle dobrego.
Pora późna no to dobranoc.
wiszmana
28 grudnia 2015, 13:24Dzięki, teraz już wiem.:)