jakoś nie mam weny do pisania...moje jedzonko się powtarza...
waga spada bardzo pomału....ale widzę w lusterku że ciałko się zmienia...jest mniej tłuszczyku....myślę że za pół roku będę zadowolona z swojej przemiany.Mam nadzieję że to będzie ostatnia taka wpadka...że już nigdy nie będę ważyć 86 kg taka waga była w październiku...że takie jedzenie zagości u mnie na zawsze...zdarzają się małe grzeszki...ale są to słodkości domowe...muffinki pieczone przez moją Justynkę....
omlety jem często na śniadanie....
banan,kiwi,rodzynki,jog,nat,siemię lniane mielone
leczo ze słoika zrobione latem-bez wędliny
moja Jusat dzisiaj rozpoczęła sezon rolkowy....pies sąsiada...
dalsze zakupy Lidlowe...
nasz kocica -ale jej było dobrze
i moje pazury...jak szaleć to szaleć....
anulka19801980
5 marca 2016, 07:17Jedzonko jak zwykle pyszneeeee. Wiola nie wiesz od jakiego rozmiaru są te kurteczki w Lidlu? Buźka
wiolaprzybylska
5 marca 2016, 09:00kurtki były od 38 do 46 dla kobiet, a bluzy były dziecinne do 164...różne kolory...
roogirl
4 marca 2016, 15:45Mega. Fajny kolor ten magentowy.