Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Pierwsze śliwki robaczywki!


Przerażenie, łzy, zimne poty, niedowierzanie. 
Zrzuciłam zimową odzież, ubrałam lekką koszulkę a moim oczom ukazały się one - fałdki.Chyba pierwszy raz w życiu chudnę "na wiosnę". Niech tak będzie przecież nie będę czekać do jesieni żeby nie być w mainstreamie ;) 
To moje drugie podejście do odchudzania: kiedyś zrzuciłam 12 kilo i utrzymywałam te wagę dobre trzy lata. Ostatnio popadłam w marazm, samotność, niechęć. Lepiej odnajdowałam się z książką w łóżku lub wpatrując się w sufit niż ćwicząc. 
Wiosenne słońce znów nalało trochę nadziei, optymizmu i energii do serducha. Zrzuciłam kokon nieszczęścia, zrzucę i fałdki. 

Menu:
- owsianka z masłem orzechowym i bananem (~300kcal)
- kasza bulgur z warzywami (~300kcal)
- wafel ryżowy (35kcal)
- kasza bulgur z warzywami (~300kcal)
- garść rodzynek (~90kcal)
- 3 wafle ryżowe 2 z serkiem ulubionym, jeden z masłem orzechowym (~275kcal)

Mało. Za mało. I te wafle do wywalenia. 
Jutro wprowadzę modyfikacje i wreszcie naciągnę na pupkę dresik. 

p.s. Dzień dobry wieczór! Miło mi dołączyć do zacnego grona :)

  • angelisia69

    angelisia69

    5 kwietnia 2016, 13:26

    to zycze udanego zrzucania faldek,zebys mogla bez wstydu zrzucic ciuszki latem ;-) no menu do poprawy,ale z dnia na dzien bedzie lepiej ;-)

    • wina-dajcie

      wina-dajcie

      5 kwietnia 2016, 16:03

      No do poprawy, do poprawy :) Muszę po prostu nabrać wprawy i mieć trochę czasu żeby to normalnie rozplanować i zrobić żarcie do pudełek. Bo tak to wychodzi jak wychodzi :) Dzięki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.