......eeeech....jak tylko zmienilam pasek waga zaraz w gore ....taki to los odchudzajacego sie....hehehehehhe....59,3.....ale to chyba takie normatywne wahanie....ostrzezenie co bym nie spoczela na laurach....dzis jak zwykle bylo bieganie i solarium.....na pierwsze sniadanko kromka chleba orkiszowego z suszonym pomidorem....drugie sniadanie tez kromka chleba orkiszowego....tym razem z samym maselkiem....na obiadek warzywa gotowane z pesto....i na podwieczorek wieeeeelkie mango....mysle, ze jutro waga powinna juz dojsc po rozum do glowy heheheheh.....
...troche z innej beczki...jutro mam wizyte u mojej pani doktor od bycia w ciazy....dawno juz sie tak nie balam wwwwrrrrrr....po angielsku musze jej przedstawic historie mojej pierwszej ciazy....siedzialam wiec dzis pol dnia nad medycznymi terminami co by jej wszystko wyjasnic....mieszkanie tutaj czasami wychodzi mi czubkiem glowy....do tego te slowniki...bosssszzzz...w kazdym cos innego.....ale nic to....poradzilam sobie z tym jakos....trzymajcie jutro za mnie kciuki...
pozdrawiam
angela
fiona.smutna
21 października 2010, 06:30zazdroszczę tej wizyty:) choć ja chyba odpuściłam całkiem. Będzie co ma być. Trzymam kciuki za Twoje dzisiejsze emocje:) koniecznie napisz co dalej:))) utulam serdecznie:)
marzenka.wrocek
20 października 2010, 20:58ja już trzymam za Ciebie kciuki i puszczę dopiero, jak wrócisz od pani doktor i powiesz, że będzie ok :))) Buziaki :)
Kenzo1976
20 października 2010, 20:22Ja mieszkam w Anglii i jak poszłam na wizytę do położnej po raz pierwszy, to ona od razu zamówiła dla mnie tłumaczkę na następną wizytę i tak przez całą ciążę miałam , własnie chodzi o te medyczne słowa ... pozdrawiam :)))