Bardzo długo już próbuje schudnąć i nic z tego. Odchudzanie zabrało mi większą część życia. Szkoda ale brak mi samozaparcia, dyscypliny, chęci do ćwiczeń i mnóstwa jeszcze innych rzeczy. No nieważne chodzi mi bardziej o to jak bardzo bliscy potrafią mi wszystko popsuć i wkurzyć mnie do białości. Wy też tak macie że kiedy ogłosiłam wszem i wobec że przechodzę na dietę, przestaje jeść słodycze i chleb to wszyscy jakby sprzysięgli się przeciwko mnie. Oczywiście pierwsze co słyszę to że jestem przecież szczupła (nieważne że mam 165 cm wzrostu i ważę 70kg), teraz jestem zołzą bo się odchudzam i każdy mój zły humor jest przypisywany odchudzaniu. Mało tego nie mogą do mnie już przychodzić na kawę bo i tak im nic dobrego nie postawię wrrrr jak mnie to wkurza. Piszę właśnie dlatego żeby sobie ulżyć bo nawet mój własny mąż mi nie pomaga. Dlaczego wedle niektórych osoba na diecie która chce wreszcie wyglądać dobrze jest albo wariatką albo anorektyczką. Dodam że przy swojej diecie jeszcze ćwiczę czym w ogóle już wzbudzam politowanie.
Jeszcze nie wiem czy coś napiszę tu jeszcze kiedyś może jeśli się nie złamie i wytrwam te dogryzania, schudnę to podzielę się swoim doświadczeniem. Na razie pisanie tu dziś dało upust moim zszarganym nerwom.
Musze chyba zacząć ukrywać moje odchudzanie.
vickybarcelona
24 maja 2014, 01:34nie wiem jak z tym ochuzaniem-ukrywanym....,ale warto madrze, polecam Ci artykul jednenz vitalijek: http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/8472630
CzekoladowaSilje
23 marca 2014, 22:42Mam podobna wagę i wzrost.. i doskonale rozumiem co czujesz patrząc w lustro... ehh u mnie znowu jest tak ze każdy jak słyszy dieta to zaraz 1. jęczy że to drogie... (jak gdyby na kupowaniu słodyczy dało się oszczędzić -.- phi!) 2. i wciska mi niemiłosiernie wszystko co się da... nawet jak naprawde nie mam ochoty... coś z tymi ludźmi jest nie tak! maja jakiś taki odruch... że jak słyszą że ktoś się odchudza... to nagle ich sztandarowym zadaniem staje się wciśniecie w te osobę czegoś słodkiego/tłustego bądź czegokolwiek... co jest pod ręką ... Przecież idzie wiosna można mnóstwo deserków zrobić nisko kalorycznych np. galaretka bez cukru z dodatkiem świeżych bądź mrożonych owoców... Ja nie wiem co to za wulgarne "na kawe nie bo nie postawisz nic dobrego" ... nie martw się działaj swoje! a ludzi miej gdzieś... hmm a co do męża... to jak osiągniesz swój cel to sam pewnie się bardziej ucieszy od ciebie ;p
harmene
23 marca 2014, 22:16Posłuchaj koleżnaki obeznanej z odchudzaniem ... Po pierwsze nie jest źle z twoją wagą... ja się będe baaardzo cieszyć jak mi tyle stuknie :P po dugie odstawiasz słodycze i wszystko co jest blee i nagle zewsząd cie to atakuje ? iluzja zawsze cię atakowało tylko wtedy nie patrzysz na co jesz i ile jesz tylko jesz i tyjesz. po trzecie śmieją się przez pierwszy tydzień jak przejdzie ten tydzień to im się włączy respekt jak zaczniesz ćwiczyć to już będzie szacunek jak wytrwasz w tym to utrzesz im nosa :D Pisz i zaglądaj tutaj naprawdę to działa motywująco krytyke i śmianie się z diety też bierz na klate z godnością niech cie to motywuje wiem że jest ciężko ale ramy dade :) AVE