I kolejne 5 km za mną ;) ej chyba polbiłam to bieganie. To cudowne uczucie kiedy z dnia na dzień widzisz postępy, mniejsze zmęcznie i mniej czerwoną twarz. A to uczucie kiedy dobiegasz do mety... normalnie idzie się w sobie zakochać :) Oczywiście żarty żartami ale bieganie w taką pogodę jest idealne. Ludzie owinięci w szaliki czapki a ty paradujesz bez kurtki i w dodatku czujesz jak ci jest cieplutko. No fajne too :)
Przyznaję się że w weekend zgrzeszyłam- w sobotę wieczorem rzuciłam się na czekoladę i poszło- 2 kanapki i budyń. I tak jak zwykle dochodzi do takich sytuacji to schodzę do sklepu i bez ograniczeń wrzucam wszystko do koszyka po czym najadam się do bólu i nienawiści do siebie, kończąc tym że idę spać. Tym razem miałam już nałożone buty ale stwiedziłam że się powstrzymam przed tym.
A takie pyszne kanapusi robię sobie ostatnio na śniadanie: