Dzięki Bogu jestem już po sesji i mam czas na słodkie lenistwo, no własnie mam nadzieję że umiarkowane. W czwartek jadę do domu na jakiś tydzień i boję się, że ta wizyta jak zwykle skończy się tym samym- obżarstwem. Chciałabym ten czas spędzić jak najbardziej aktywnie ustaliłam już z siostrą że będziemy odwiedzać basen, a ja oczywiście nie zaprzestanę ćwiczeń z Mel b. Wczoraj stuknął 12 dzień i muszę powiedzieć, że chyba (?) widzę minimalne zmiany, ale być może to tylko moja podświadomość :) Motywacje mam ogromną i muszę to wykorzystać!
Ahh i jeszcze wspomnę, że od 2 tygodni nie jem mięsa, w ogóle mi go nie brakuje, ale jak pojade do domu to pewnie mamusia uszczęśliwi mnie jakimś mięsem, tym bardziej że jedziemy na rodzinny obiad, a co może się znaleźć na takim polskim stole? schabowy, zrazy, kurczak. I będzie po moim wegetarianiźmie
A to mój wczorajszy obiadzik, taki pyszny a tylko 300 kalorii. Dieta nie musi być wyrzeczeniem ! :)
Miłógo dnia kochani !!!
whitechocolate92
28 stycznia 2014, 12:06zapraszam po przepis :) http://not-boring-diet.blogspot.com/2014/01/placuszki-z-serka-naturalnego-w-polewie.html na mój raczkujący blog :)
BernadettaBzdetta
28 stycznia 2014, 12:06Wygląda na więcej kcal... chyba że malutkie i zdjęcie nie oddaje rzeczywistości. Pozdr.
nena111
28 stycznia 2014, 11:47Cos mi to nie wyglada na 300 kalorii;))