Przepraszam, że się nie udzielam, ale od kilku dni jakoś mi smutniej. Ale dalej prowadzę dietę, w sensie liczę kalorie (oprócz tych przeklętych niedziel!) i ćwiczę. Chociaż mam ochotę tylko pić herbatę, siedzieć pod kocem i czytać. Fajnie się w niedzielę bawiłam, jak zwykle. Ale od kilku dnia chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił i powiedział, że będzie dobrze i że wszystko ma jakiś sens. Może to wina Blue Monday, najsmutniejszego dnia roku, ale już powoli mam dość noszenia wszystkiego sama. Każdego smutku i radości. Czuję się zwyczajnie samotna.
A to pewnie potęguje moja ulubiona @, która wybiera się do mnie za kilka dni... Ale nie narzekam, bo akurat ją lepiej mieć niż nie mieć. Zważę się w środę, bo po niedzieli to byłby bezsens. Albo po @, po co się wkurzać.
Dzisiaj zjadłam:
ryż 300 kcal
sos curry 300 kcal
baranina 200 kcal
ciasto 200 kcal
drugie ciasto 250 kcal
mleko 150 kcal
czekolada 100 kcal
3 cukierki 75 kcal
kawa 70 kcal
warzywa z puszki 50 kcalRAZEM: 1625 kcal
Trzymam za nas dalej kciuki :*
ewi82
19 stycznia 2015, 19:52Nie jesteś samotna masz nas:-) siostry w odchudzaniu...