Dzisiaj 4800 kcal.
Ostatni raz w nowym życiu zjadłam pizzę 3500 kcal
i lody z maszyny w czekoladzie 500 kcal
i ukochaną kawę z syropem 500 kcal.
Do tego rano pulpet 200 kcal,
sałatka 100 kcal.
Na jutro już naszykowane dietetyczne żarełko. Musiałam się pożegnać, to było celowe, miałam taki zapis w kalendarzu, że gdy zejdę poniżej 100 kg to pożegnam to, co było dla mnie złe. Nie pisałam Wam o tym, ale taki zabieg poleciła mi przyjaciółka-psycholożka. A to były właśnie 3 rzeczy, które zawsze mnie najbardziej kusiły. To był taki ostatni test - zrozumiałam, że kawa z sukrinem może być tak samo dobra, jak ta z syropem, pizza wcale nie jest lepsza od dietetycznej warzywnej zapiekanki, a sorbet lodowy lub granita bije na głowę lody w czekoladzie. Nałożyłam swoje najmniejsze ubrania, zeżarłam to jedzenie i pomyślałam, że jeśli tak zostanie w moim menu, nawet raz na jakiś czas, to nigdy nie będę dobrze wyglądać w tych ubraniach. To bardzo terapeutyczne, choć szalone.
Nie była to regularna terapia. Może ktoś z Was też wykonana ten myk.
Pokazać sobie przyszłość i przeszłość w jednym czasie.
"Uświadomić sobie i zostawić to w tyle", tak brzmiała notatka w kalendarzu.
Teraz mogę wejść na ścieżkę życia "poniżej 100 kg" :) A niedługo "poniżej 90 kg"... i oczywiście dojść do upragnionej wagi idealnej.
Na marcowych wakacjach będę lekka i będę seksownie wyglądać w narciarskim kombinezonie!
Następne ważenie pod koniec tygodnia :)
Trzymajcie się mocy diety i fitnessu, Kochani!
Artynu
12 stycznia 2015, 13:07Wow :) Niezły myk. Ja bym się na razie nie odważyła bo boję się, że mogłoby to ponieść za sobą kolejne takie dni.
Whiff
12 stycznia 2015, 16:26Tak, to tak się może skończyć, ale jak widziałam swój oblesny brzuch to sobie pomyślałam "never ever" :D
Artynu
12 stycznia 2015, 20:04Hahaha :) chyba swój ustawię sobie na tapecie, wtedy nigdy niczego nie tknę.
Hiada155
12 stycznia 2015, 11:29Chyba właśnie tak potraktuję swój wczorajszy dzień ,jak terapię i pozegnanie z tym co mocno kaloryczne...przed nami nowy tydzień i bedzie taki jak my chcemy ..pozdrawiam
Whiff
12 stycznia 2015, 16:27I my będziemy takie, jakie my chcemy, racja!
sad.cat
12 stycznia 2015, 09:10Gratuluje, ja bym nie umiała wziąć do ust czekolady - mojej największej zmory . Wiem że t pociągnęło by za sobą , lawinę :D
Whiff
12 stycznia 2015, 16:27Więc nie warto ryzykować :D
patih
11 stycznia 2015, 21:02rany boskie! ta pizza do cała była?? :)
Whiff
12 stycznia 2015, 16:28A może miałoby być pół? Oczywiście, że cała, wedle tradycji! Chociaż już nie mam takich mozliwości, jak kiedyś, bo prawię sie po niej pochorowałam ;)