Śniadanie: na bogato (“śniadanie zjedz jak król…”), bo 6 kromek białego chleba z jajkiem, pomidorem i szczypiorkiem! mama się zapomniała i zrobiła mi śniadanie takie jak jadałam jeszcze tydzień temu, no ale już zjadłam, wyrzucać nie będziemy... + herbata.
Obiad: pół talerza rosołu, gałka ziemniaków, pół schabowego i 2 małe główki kalafiora opiekane w bułce, kompot
Podwieczorek: cappucino z mlekiem posłodzone jedną łyżeczką (tym razem mój TŻ się zapomniał)
Kolacja: 2 kanapki chleba wieloziarnistego z serkiem ze szczypiorkiem, woda
Jutro ruszam z ćwiczeniami! (@ mi się już kończy)
Przemiana jednej tumblr'owiczki (nie, nie moja, ja wyglądam dużo gorzej niż na zdjęciu z lewej ^^). Nie wiem jak Was, ale mnie bardzo motywuje do tego żeby się nie poddawać <3
sylwcia1704
17 czerwca 2014, 15:23haha ja też gorzej niż po lewej...ale co tam....jest jak jest :) śniadanko mamusi mniam...pozdrawiam ;)
whatislife
17 czerwca 2014, 20:44haha, mniam, ale za dużo zdecydowanie, czym bardziej, że przez to jedzenie 2 kanapek przez tydzień zmniejszyło mi już żołądek i po 3 byłam już zapchana :D a pomyśleć, że jeszcze w maju jadałam po 6, czasem nawet 8-9 o.O