Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ja i moja chorobliwa ambicja


Sesja się kończy, jeszcze tylko dwa egzaminy i będę mogła odetchnąć z ulgą. 
Dla mnie ten okres to koszmar, bo jestem nienormalna. Zawsze byłam nienormalna ale z wiekiem chyba mi gorzej. Bo ja mam tak, że jak nie dostanę tej głupiej 5.0 to od razu traktuję to jako jakąś straszną porażkę :D dostałam ostatnio z egzaminu 4.5 i byłam wściekła na samą siebie. Albo stałam 5 godzin w kolejce do odpowiedzi ustnej, żeby poprawić 4.5 na 5.0! Czy to jest normalne? Nie. 
I widzę to, że innym ludziom jest jakoś tak łatwiej w życiu jak się nie przejmują wynikami. A ja muszę się przejmować swoimi wynikami, bo inaczej to chyba oszaleję. I muszę zawsze dawać z siebie wszystko, nawet jeśli to tylko głupie studia. 
Albo wczoraj na salsie, nie szły mi nowe kroki i byłam wściekła. Starałam się jak tylko mogłam, a i tak mi nadal nie wychodzą. 
I wszystko zawsze traktuję tak bardzo do siebie, tak jakby to był koniec świata co najmniej. 
Zdecydowanie przesadzam, wiem :D 

Może jakieś postanowienie sobie dodam? Że oprócz odchudzania to jeszcze mniej się przejmować swoimi wynikami? ;) Tylko schudnięcie to sobie jeszcze jakoś wyobrażam ale olanie np. egzaminu to już kompletnie nie umiem. 
Ale to chyba nie jest aż tak do końca złe, co nie? ;) 
  • chanells

    chanells

    3 lutego 2014, 22:31

    wiesz, dobrze ze myslisz o nauce ale wyluzuj.. nie stresuj się :) a z tym tacem to mialas swietny pomysl :) ja chyba wroce do swojego tanca jak wyzdrowieje:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.