Najśmieszniejsze było to, że od razu zmieniły się kobiety, które na zajęcia przyszły. Nagle nie było tam starszych babć, nie było mamusiek, nie było pulchniejszych pań jak to zazwyczaj na zajęciach bywało do tej pory. Nagle wszystkie uczestniczki były szczupłymi, zgrabnymi i wypięknionymi młodymi dziewczętami :D tak bardzo chciałam się śmiać! :D
Przez połowę zajęć pan krzyczał do mnie "Uśmiechnij się!", "Ej, ruda, no weź uśmiech!" Potem pokazywał mi gestem, że mam się uśmiechać. A ja zlana potem, czerwona na twarzy, wymachująca nogami uśmiechałam się ale mój uśmiech raczej wyglądał tak:
Podsumowując, w czasie zajęć myślałam, ze już nigdy nie pojawię się na zajęciach prowadzonych przez tego typa. Po zajęciach obiecałam sobie, że przyjdę znowu, bo jest taki wycisk jak chyba nigdzie indziej ;)
maryvonne
2 lipca 2013, 08:06dobry wycisk nie jest zły ;)
NigdyNieKochalam
1 lipca 2013, 23:34Haha ale sie usmialam czytajac Twoj wpis... ;)) Jak to mowia.. Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo. ;*
ulotna2013
1 lipca 2013, 23:15Faceci bywają bezlitośni :) co czasami jest wielką zaletą. Pozdrawiam
mirabilis1
1 lipca 2013, 23:10Fitness z panem bardzo ewangelizacyjnie zabrzmial:)))))