Nie poddaję się jednak, choć mam takie dni że zjem np. loda czy wypiję zimne Sommersby. Ogólnie nie jem tak kategorycznie malutko jak na początku z dwoma kromkami chleba i kaszą gryczaną z sałatką z pomidorów przez cały dzień, ale jem mniej. Cieszy mnie że tak jak wcześniej, nie mam napadów niepohamowanego apetytu z powodu jakiegoś stresu. A tego mi ostatnio nie brakowało, ale każdy przecież ma swoje, takie życie.
Dziś zjadłam (jak na razie do 13.30):
- kromkę chleba z szynką
- sałatkę z nektarynki i banana
Wypiłam:
- dwie kawy parzone, jedną rozpuszczalną
- dwie szklanki wody
Za moment idę zrobić sałatkę z tuńczyka, ananasa, ryżu i kukurydzy, na obiadek.
Pozdrawiam wszystkich,
Ania