Wczoraj dzwonila mama i odradzila mi te 100km na rowerze. I chyba jej poslucham. Pogoda jest troche nieciekawa, bo ma byc tylko max +2. No i wybralam sobie trase 89km gdzie nie moge zawrocic. Tzn zrobienie 20 czy 30 km zeby potem wrocic w razie czego jest bez sensu. A jak juz zrobie 40 to nie ma znaczenia czy zawroce czy pojade dalej. Na trasie nie ma nigdzie stacji kolejowej, wiec nie moge jej skrocic :/ Dlatego na sobote planuje 40-45km petle w okolicy domu. Tez bedzie dobrze :) I przynajmniej na bank mi sie tel nie rozladuje :) W endomondowej klasyfikacji nie zeszlam jeszcze ponizej 3000, ale mysle ze dzisiaj, jezeli nie bedzie padac to to ogarne. W planie standardowe ok 20 km.
Wczorajszy obiad byl olbrzymi - i potem jeszcze skusilam sie na koktajl kiwiowy - no i od razu widac to na wadze. Ale oki - nic sie nie stalo :)
Dzisiaj zapowiada sie b. niestandardowe jedzienie
8:00 - kubek koktajlu kiwiowego - (75kcal)
10:30 - jeden krakers - (50kcal)
12:00 - ciasto - kolega ma urodziny - (200kcal)
15:00 - dietetyczny goracy kubek - (20kcal)
17:00 - spaghetti z sosem meksykanskim (450kcal)
Byloby super gdybym sie nie skusila na nic wiecej. O 20:30 pojde na 20 minutowy spacer. A tak kolo 18:30 chce na rower - z 45 min wystarczy.
Podoba mi sie moj plan :)
ruda19888
22 lutego 2013, 08:12miłego dnia... :)