I znowu sie pojawilam na chwile - pewnie pare dni popisze i sie wkurze bo bedzie weekend i waga pokaze duzo. Tak czy siak fajnie sobie robic takie wpisy od czasu do czasu - przynajmniej widzie czy generalnie tyje czy nie.
Dzisiaj waga pokazala 65,3. Czyli mozna powiedziec ze przez ostatnie pol roku nic nie przytylem. Wiec ogolnie jest dobrze. Oczywiscie dalej mam cel 62.9. Tzn cel nr 1. Albo nie - to bedzie cel nr 2.
Celem nr 1 bedzie 63.9 - tyle mnajmniej wazylam odkad mieszkam na obczyznie - wiec jak do tego dojde bedzie to oznaczalo ze nie jest zle, ze nie objadam sie tanimi tlustymi bylejakimi rzeczami tylko ze o siebie dbam :)
Cel nr 2 - to 62.9 - tyle wazylam jakies dwa lata (na poczatku wrzesnia 2009). Bardzo sie wtedy staram nie tyc, bo udowadnialam Mojemu Najwspanialszemu Czlowiekowi na Swiecie, ze mam silna wole.
No a deadline moze byc 23 pazdziernika. Dwa powody:
1 - weselicho znajomych
2 - urodziny tatki - (dziwny termin na deadline - ale co za roznica)
Oki - wracam do pracy.