I tak rano był basem, pierwsza lekcja pływania , młody dawał czadu ma 4,5 roku i świetnie sobie radził jak na pierwszy raz. Potem chwilkę w domu na przebranie się i wio do parku bo tam impreza dla dzieci że hej. I tak nam zeszło do 20 tej. Więc jedzenie byle jakie i po dwudziestej dwie kromy spałaszowałam.
W sobotę też nie wiele lepiej, bo i jakieś ciastko się znalazło i kaw kilka było i w ogóle diety brak.
no i dziś na wadze 1,5 kg więcej. Mam nadzieje ,że zaraz zleci jak tylko posiłki do rytmu wrócą i znów co 3 godziny będą. Na rower chciałam rano iść, ale Mikołajek wcześnie wstał i nie było jak, więc przynajmniej do kościoła na rowerze pojechaliśmy. Dobre i to.
Dziś w planach jeszcze deptak z całą ferajną i co będzie na wadze jutro zobaczymy. Oby tylko jakie gofry mnie nie skusiły, bo wola słaba jest ostatnio.
Pozdrawiam wszystkich odchudzających. I silnej woli życzę.