Najpierw opowiem Wam o moich odczuciach dotyczących tranu. krótko - FUJ!!! Piłam go przez 3 dni. W trakcie posiłków bo szybko musiałam zagryźć ten smak. Raz że olej a dwa że pachnie(śmierdzi?) rybą:((( BLE. Ogólnie nie jestem jakaś obrzydliwa, więc tym bardziej nie polecam naturalnego tranu. Juz wolę kapsułki łykać. Tylko teraz moja wrodzona oszczędność mówi, że zanim kupię pastylki to trzeba zużyc ten. A ja nawet nie mam serca męzowi go wciskać:( Obrzydliwość nasiliła się tym bardziej, że zaraz po rozpoczęciu kuracji Aga przyniosła wirusówke z przedszkola. Biedna przez dwa dni nie mogła nic jeśc ani pić. Tzn nie mogłą bo wymiotowałą ale i tak chciała jeść. Dobrze, bo zawsze coś w niej zostało. Potem 5 dni biegunki:( I jak tylko moje maleństwo poczuło się lepiej, to zachorował mąż a na koniec ja. Kurcze po tygodniu od choroby agi! Chyba nigdy jeszcze nie byłam tak chora, żeby nie jeść, aż do teraz. Bilans to jeden dzień głodówki i 3 ściśniętego żołądka. Poprosiłam teściową o pomoc bo nie dałabym sobie rady z agą a mąż nie mógł odpuścić pracy. Przy okazji zaraziliśmy 13 letnia chrześnicę, która była na feriach:( Nie byłabym sobą gdym nie doszukiwała się plusów tej sytuacji. Jak tylko poczułam się lepiej myk na wagę a tam zobaczyłam 87,8 kg. Po ostatnim 90,5kg to było coś!! Oczywiście nie zostało tak i dziś po tygodniu od wyzdrowienia jest 88,7kg czyli jak dla mnie bomba!!!
Zauważyłam jeszcze jedna fajna zmianę. Jak ominę gimnastykę, to gorzej się czuję. Zamierzam ćwiczyc codziennie w grupie oczywiście bo sama nie wytrwam... W sumie zmian jest więcej, bo ograniczyłam wędlinę na korzyść białego sera. Ostatnio na okrągło mogę jeść pastę z białego sera i wędzonej makreli. MNIAM.
W czwartek wybrałam się na targi branzy dziecięcej do Kielc - ja to jednak szalona jestem - dziewięć godzin w drodze a trzy na targach. Szkolenia były ciekawe a i kilka fajnych rzeczy podpatrzyłam. Umówiłam się tez z dostawcami. Ciuszki boskie, no cuudne po prostu. Motywacja 100 % w górę:) Liczę, że 26 marca to taka realna data otwarcia mojego sklepu w internecie:) Vitalijki dla Was będą specjalne promocje:)))
Na koniec takie luźne refleksje:
1. Pasta cukrowa wyszła mi tym razem za gęsta i musiałam ją rozrzedzić. operacja zakończona. Wynik. Pasta za rzadka. nic to zużyję ją jak wosk. Musze powiedziec, że włosków jest mniej. Są rzadsze i słabsze:)
2. Olej krokszowy. No dziaaałaaa ale... brzydko pachnie. Wolę swój balsam:)
a takie cudeńko zamówiłam wczoraj do sklepu
Miłego dzionka
patasola
2 marca 2014, 17:55och, Kochana, znam ten ból worusówki żoładkowej. szkoda tylko, że kg wróciły. dbaj o siebie!
ButterflyGirl
2 marca 2014, 17:10I z calego wpisu rozczulil mne na koniec ten kaftanik aaaaaaaaaaaaaaa cudooo
kakalinka20
2 marca 2014, 16:12gratulacje spadeczku, ale współczuje wirusa niestety my też to w zeszłym tygodniu przechodziliśmy tylko Maluszek się wywinął na szczęście :)
Sylwunia54
2 marca 2014, 14:12gratuluje spadku..
Meg73
2 marca 2014, 10:46Gratuluję spadku. Będzie już tylko coraz lepiej :)
Limonka11
2 marca 2014, 10:20Super ! Życzę dalszych sukcesów :)
Limonka11
2 marca 2014, 10:19Super ! Życzę dalszych sukcesów :)
TakBardzoBymChcialaSchudnac
2 marca 2014, 10:11brawo!!!gratuluje!!!!!!!!