Postanowienie do 15.11 - połowę listopada sponsoruje cyferka 5.
Chcemy ją zobaczyć z przodu na wadze!!
Kolejnym krokiem do uzyskania wymarzonej wagi będzie zamiana produktów pszennych na żytnie bądź orkiszowe. Nakłoniła mnie do tego dyskusja z współlokatorką uczuloną na pszenicę, która po zmianach odczuwa wyraźny spadek wagi, nie zmieniając nic poza tym. Dodatkowo uświadomiła mnie, że pszenica nie dość, że powoduje oponkę na brzuchu (moja zmora!) to nawet uzależnia niczym opiaty! Nie miałam o tym pojęcia, więc zaraz po rozmowie poszperałam u wujka Google i faktycznie, można natknąć się na mnóstwo opracowań potwierdzających jej słowa. Bardzo przystępnie chociażby tutaj:
A co do diety, w drugi dzień oczywiście jestem pełna zapału, chociaż u mnie czwarteczek to taka mała niedziela :D A to za sprawą cotygodniowych obiadów czwartkowych gotowanych przez gosposię mojej szefowej, których nie zamierzam odmawiać, tylko jeść małą porcję. W końcu mama mówiła, że to niegrzecznie. Dziś grzeszne sznycle, czy tam kotlety mielone jak kto woli, ale na szczęście w formie malutkich pulpecików, więc raczej kwalifikowane jako grzech lekki ;)
POSIŁKI:
1. 7.00 śniadanie: 2 małe kromki (50g) chleba słonecznikowego cienko posmarowane ketchupem, 2 plasterki wędliny drobiowej, pomidor, rzodkiewka.
2. 12.00 II śniadanie: 2 małe kromki (50g) chleba słonecznikowego cienko posmarowane ketchupem, 1 plasterek wędliny drobiowej, pomidor, rzodkiewka.
3. 16.00 obiad: 2 małe sznycle w sosie borowikowym, 2 małe ziemniaki, surówka z marchewki, surówka z selera i moreli, garść malin
4. 20.00 kolacja: 2 małe kromki (50g) chleba słonecznikowego cienko posmarowane
posmarowane ketchupem, 2 plasterki wędliny drobiowej, sałata, rzodkiewka.
GRZECHY:
No te sznycle.. :P
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA:
Na razie brak - do końca tygodnia kuruję się antybiotykiem.