Hej :)
Nie dodałam wczoraj wpisu, bo na spontana pojechałam wczoraj na koncert Donguraleska, który był w klubie, więc się wybawiłam;p Na początku miałam nie jechać, bo miałam zły humor, gdyż przyjaciółka tak mnie denerwuje, że masakra. Okazało się, że jednak nie mamy wspólnych planów na sylwka o czym dowiedziałam się, gdy do niej napisałam, bo sama nie raczyła.
Wracając do koncertu. W gimnazjum słuchałam tego pana, dzięki czemu znałam te starsze piosenki i śpiewałam (rapowałam?) pod sceną. Koncert był wyjątkowo długi, większość artystów śpiewa kilka kawałków i się zmywa, ale nie ten... więc oceniam na plus :)
Wytaniałam się, napiłam. Muszę przyznać, że tego potrzebowałam... takiego wyluzowania.
Menu z wczoraj:
-owsianka z jabłkiem, cynamonem i łyżeczką miodu;
- świąteczny bigos z grzybami;
-jabłko;
-zupa ogórkowa;
-4 desperadosy :P
I nie poćwiczyłam, tylko poszłam na "chody" (14 min) i 10 min się przebiegłam. TYLE ;p
BUZIACZKI:*