Dzień taki sobie. W szkole spoko zleciało ale od rana bolał żolądek, skroń tak mi pulsowała że nie mogłam wytrzymac i głowa bolała. Zresztą jeszcze te sprawy osobiste... jakoś tak dziwnie dalej jest. Postaram się by dni stawały się coraz lepsze... :) Może jakoś sie uda i to wszystko ułoży.
Moje odżywianie idzie poprawnie, nie jem słodyczy, kiedy mam ochote na nie to zjadam mandarynke- jest słodka i mi zastępuje czekoladki ;-) Jutro ważenie z jedenj strony nie mogę się doczekac a z drugiej strony strach czy wogóle cos ubyło? Ale coś chyba musiało?;) Zobaczymy zresztą rano.