Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zły nastrój nie pomaga
25 listopada 2005
Od wczoraj jakiegoś doła złapałam. Nie wiem skąd i dlaczego. Dziś nawet na wagę nie weszłam. Ze strachu, bo wczoraj po południu zjadłam kilka może kilkanaście ciasteczek i jeszcze pasek kinderczekolady. Okropne. Wiem, że po tym wczorajszym szeleństwie waga może podnieść się jutro albo później, ale i tak nie chciałam się ważyć. Muszę się wziąść za sieie bo przecież taki nastrój nie pomoże, wręcz przeciwnie. Ach jak dobrze tym co jedzą i są szczupli.
Pyziak
25 listopada 2005, 23:58Biegnijmy zatem razem do mety:)Nie ma nic lepszego, jak wsparcie kogoś, kto zna nasze problemy i marzenia. Gdybyś również chciała odsapnąć w tym biegu, to wystarczy, że zapukasz do moich drzwi, które są dla Ciebie zawsze otwarte:)
grubazia
25 listopada 2005, 13:14A co to jest jeden paseczek i kilka ciasteczek? Widocznie organizm potrzebowal. My, kobiety, inaczej zbudowane jestesmy umyslowo. Musimy te slodkosci raz na jakis czas do organizmu dostarczyc, bo inaczej hormony parowalyby nam z fryzur. I tyle. jak Cie dopadnie nastepnym razem, to na owoce sie rzuc. Nawet takie z kompotu. U mnie zaspokaja to ciagoty do slodkosci. Przynajmniej na razie, bo sama wiem, jak to jest z ciasteczkami:)) Nigdy nie wiem, kiedy skubne jedno, potem je dokoncze, a potem wyrzuce pusta paczke:) Chrzanic restrykcje, bo nic dobrego z nich nie wychodzi. Czyjemy przymus, a to nas nastawia anty... I wtedy sie lamiemy. A gdy wiadomo, ze nic nie musimy, to wtedy nawet odchudzanie jest przyjemniejsze.
Pyziak
25 listopada 2005, 11:51Nie wyrzucaj sobie tego, że zjadłaś troche słodkości. Jeżeli już coś jesz, to rozkoszuj sie tym:) Swoje wyrzuty sumienia zklikwiduj ćwiczeniami. W końcu jesteś silną kobietą, która umie zwalczyć nieporządane kalorie:) Głowa do góry, a ciało w ruch;)