Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
eksperyment na żywym organizmie dzień 11/ cheat
meal


dziś z dietą kiepsko jak widać po temacie

miałam imprezkę rodzinną brat zabrał swoje pociechy do babci i musiałam się tam stawić przed godz 10. Zjadłam część śniadania (jogurt z orzechami itd) ale już na 2 sadzone nie miałam siły i ochoty a powinnam w siebie wmusić.

Dlaczego?

a bo nie miałam w sobie paliwa aby nie mieć pokusy na słodycze

były rury z kremem czekoladowym z biedronki i lody orzechowe z lidla

i jak psychicznie nastawiłam się na lody tak miałam nadzieję że łasujące brzdące rury i usmarowane czekoladą nie pokonają mnie no jednak ciotka też się złamała,

Tak więc zobaczymy jak to wpłynie na tempo przemian

na obiad jeszcze była odrobina ziemniaczka który w tej fazie również jest niedozwolony

i mój żołądek zaczyna lekko protestować na takie jedzenie. Absolutnie mu to nie pasuje - mam delikatne wzdęcia, co przy trzymaniu się diety nie pojawia się mimo dużej ilości warzyw. Mój brat twierdzi że jego problemy gastryczne są z powodu błonnika, ja uważam że z powodu albo glutenu albo co gorsze candidy. 

Jak jem tylko warzywa to jest cacy jak doszła skrobia gluten i cukier to zaczynają się chocki klocki.

Tak czy inaczej muszę to gruntownie zbadać.

  • Meg73

    Meg73

    21 lipca 2014, 07:55

    Słodkie jedzonko typu lody i rurki pobudzają kubki smakowe i jest nam trudno wytrwać na diecie. Odrzuć słodycze i będzie dużo lepiej. Ja też kocham słodycze i poszłabym za nimi w ogień ale staram się ich nie pałaszować.

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      21 lipca 2014, 08:07

      Zapraszam do lektury mojego eksperymentu nie tylko 1 dnia :) wtedy łatwiej zrozumieć problem o jakim piszę. Nie idę w ogień za słodyczami i jadam je bardzo rzadko ale czasem jak są to się skuszę i opisuję dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. Taki drobiazg który mam wrażenie, że Ci umknął :)

  • no.more1993

    no.more1993

    20 lipca 2014, 23:12

    zbadaj, może tam tkwi problem :)

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      21 lipca 2014, 05:05

      oczywiście że badam na razie sama, jak będę miała jakąś teorię wtedy pójdę do lekarza :o ile będzie potrzeba.

  • leon42

    leon42

    20 lipca 2014, 20:47

    Polecam kuchnię alkaliczną tj. zmianę systemu wyżywienia bez diety..:)) Cukier mnie puścił od prawie czterech miesięcy :))

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      20 lipca 2014, 20:53

      a jak sobie radzisz na imprezach rodzinnych? w domu sama stosuję częściowo zasady kuchni azjatyckiej chociaż nie wszystko mi odpowiada, studiowałam dietę (styk żywienia) na zasadach kuchni 5 przemian i nie całkiem mnie to kręci, ale imbir i cynamon pozostały jako składniki codziennie używane w kuchni. Z kurkumą już różnie bywa...

    • leon42

      leon42

      20 lipca 2014, 21:03

      Na ostatniej w czerwcu zjadłem połowę kawałka tortu :( ale przeżyłem i na tym zostało. Nie jadłem więcej, nie brałem ciasta do domu...:))) W kuchni alkalicznej jest to fajne, że ona nie dramatyzuje i jest systemem otwartym pozwalającym na indiwidualne dopasowanie. PS Dietetyczka mówiła o tych 5 elementach, ale nie pogłębiałem.

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      20 lipca 2014, 21:21

      ja nie dramatyzuję ani nie walczę, przyjmuję fakt za dokonany i go analizuję, walka ze samym sobą dla mnie jest czystym objawem braku używania głowy do czegoś innego niż czapka czy spineczka. Wiadomo że się nie wygra a jedyna skuteczna redukcja jest wtedy gdy słuchamy własnego organizmu. Odkąd tak podchodzę do tematu są widoczne efekty spadku tkanki tłuszczowej jak i poprawienia zdrowia, Współgranie i słuchanie samego siebie jest w tym najważniejsze, ale tego trzeba się nauczyć a to jest proces długotrwały.

    • leon42

      leon42

      20 lipca 2014, 21:29

      Ja nie piszę, że Ty dramatyzujesz :)) Piszę kuchnia alkaliczna nie dramatyzuje będąc systemem otwartym :)) Moim zdaniem decydującą rolę grają wyuczone schematy. Chyba w żadnej dziedzinie nie jesteśmy wszyscy tak psem Pawłowa jak w odżywianiu, a zmiana schematów jest męcząca.

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      20 lipca 2014, 21:40

      tu się z Tobą zgadzam, czyli mimo że łączę inne składniki stosuję się do zasad kuchni azjatyckiej lol . Nie mniej jednak analiza procesów ułatwia nam zrozumienie a jak się rozumie tym łatwiej przyswoić. Dlatego im dłużej człowiek się odchudza tym większą szansę ma na wyuczenie pewnych schematów i nie ma lub z mniejszym bólem efekt jojo.. Taka jest moja dewiza. Rozpoczynając moją ostatnią próbę odchudzania (z 76 kg pod koniec listopada 2012 od razu założyłam że nadmiar 20 kg chcę stracić do wakacji 2014, nie spodziewałam się nigdy że skończy się utratą mniejszej ilości kg i dążeniem do 6paka), Tak więc założenie słuszne i realne w swoim wykonaniu jak pokazał czas.. Bardzo dużo się w tym czasie dowiedziałam i zrozumiałam a nadal wiele rzeczy jest dla mnie nowych i zaskakujących.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.