ćwiczyłam 6 dni w tygodniu
i wczoraj o 20 już mój organizm domagał się iść w kimę - regeneracji....
wytrzymałam do 21 i spałam z drobnymi przebudzeniami do 9:30
mama nie pozwoliła dłużej....
dziś dzień regeneracji- aby funkcjonować wypiłam aż 2 kawy co ostatnio mi się nie zdarza mimo że wstaje czasem (2x w tyg przed 5 rano aby jechać na poranny interwał i rozciąganie).
Wniosek - tydzień treningowy dobry skoro dziś ani rączką ani nóżką
Zamówiłam w środę białeczka sojowe i serwatkowe i już oczekują na mnie w paczkomacie - będę mieszać oj będę :).
dietetycznie lekki luz (jak wiecie u mnie w diecie nie zdarzają się grzechy - bo nie ma takiego pojęcia w moim słowniku dietetycznym)- mianowicie znów przecholowalam ze zbyt małą ilością węgli i tłuszczu i pojawiły się chipsy solone i czekolada mleczna z orzechami.
Trudno brzuszek trochę później schudnie
zmierzyłam pasqde dzis:
talia 76
pod pępkiem 84
tak więc zwiększa się różnica między talią a brzuchem ale wolałabym aby jedno i drugie spadało :) ale ważne że talia nie stoi w miejscu.....
dzis w domu przymierzyłam moje spodencje z działu dziecięcego H&M i jednak galareta brzuszna się wylewa- mimo że je swobodnie zapinam - muszę je poprzymierzać ze sweterkami bo jadę znów do szefostwa pod Toruń w przyszły weekend i chciałabym ładnie wyglądać bo mam poznać moich chłopaczków i chciałabym jak najlepiej wyglądać (pracuję jako logistyk i mam 11 kierowców lol).
Obserka
26 stycznia 2014, 12:46ja wiem, ze moge sobie od czasu do czasu pozwolic na drozdzowke, paczka czy jogurta z platkami czekolady ( takiego gestego, 200 czy 250 gram- jak sie skusic to bynajmniej konkretnie ;) ) i robie to raz czy 2 razy w tygodniu. mam zakodowane juz ze taki jogurt to nie zdrowa przekaska a lakoc po prostu i funkcjonuje. wyrzutow sumienia oczywiscie nie mam jak i nie mam po macu, ktory jem raz na 3-4 miesiace i zwykle po dwoch makczikenach boli mnie brzuch, wtedy sobie obiecuje, ze nigdy wiecej :) mimo wszystko wole dac dzieciom takiego jogutra ( choc nie codziennie oczywiscie) niz mleczna kanapke czy pingui jakies
Obserka
25 stycznia 2014, 22:45jogurtow owocowych prawie nie jadam ( kiedys oczywiscie kilogrami i uwazalam, ze sie super odzywiam ;) to bylo w liceum i wtedy naprawde nic nie bylo wiadomo i netu tez nie bylo a jogurty weszly do sklepow i byly wyznacznikiem zdrowej diety), moje dzieci czasem jedza ale te "lepsze" ( bo wbrew pozorom mozna znalezc zdrowsze w skladzie odzywczym). Nie mowie, ze zdrowe ale jednak troche lepsze niz totalny syf. jedza za to serki twarogowe, tez syfek ale jednak ciut mniejszy niz pseudo jogurty. mam swoje wybadane, ktore kupuje i na pewno nie sa to danonki ;) wole jednak je niz maka ale zjedzenie takich traktuje i tak jako slodycz a nie wartosciowy posilek dnia :)
Obserka
25 stycznia 2014, 20:32no wlasnie: czasami :) o czym czesto pisuje, ze CZASAMI mozna ale nie mozna sobie robic tradycji rodzinnych obiadkow niedzielnych w maku czy nagrod dla dzieci w postaci happy meala slodyczy na drugie sniadanie do szkoly ja wychodze z zalozenia, ze sa rzeczy dobre i zdrowe i dobre i niezdrowe. PO co mam siegac ppo dobre i niezdrowe skoro mam wybor jesc smacznie i do tego calkiem zdrowo? po co mi burger z maka, skoro moge zjesc dobre sushi, czy salatke z krewetkami ?
artosis
25 stycznia 2014, 17:48jako mama 3 latki , ktora budzi sie do 3 razy co noc ja potrzebuje regeneracji non stop - ale tylko w niedziele spie do woli - czytaj az mala sie obudzi ha ha ha no i caly swiat jak widac kreci sie dookola malego potworka :)
katrinka1978
25 stycznia 2014, 16:21wiem wiem następnym razem będzie czerwone winko jak coś:)Pozdrawiam
artosis
25 stycznia 2014, 15:52no taki sen regeneracyjny musi byc :) ja jutro spie - bo wolne od cwiczen :) pewnie mala sie jutro wyjatkowo wczesnie obudzi jak tydzien temu pssss ja to mam szczescie - szkoda gadac :)