Dalej ćwiczę, trzymam dietę. Najlepszą motywacja są wiszące na mnie spodnie, rurki. Były całkiem dobre. Cóż, zdarzyło mi się zawalić parę razy jakimś hot-dogiem czy batonikiem, ale się nie załamuję. Droga do sukcesu to seria porażek i otrząsania się po nich.
Ave.
Magiczna_Niewiasta
1 grudnia 2014, 17:22Wiszące ubrania to ogromna motywacja, jak zaczniesz nosić bluzki jako sukienki to będzie dopiero kop na rozruch z dietą :)