Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Who cares?


Za mną tydzień. 
Jest dobrze. 

Ja wiem… ja grzeszę - żłopię piwo i jeszcze frytki jadłam. Ale who cares? Chudnę. Powoli - bo dopiero 0,6kg - ale jednak spadek jest. 

Zresztą dziś też już po piwie bo współlokator kran w mieszkaniu naprawiał… a jak wiadomo przy pracy napić się należy. Ja, służąc dobrą radą i podtrzymywaniem na duchu, również jedno wychyliłam. Who cares? 

Gotuję sama - i to jest sukces. 
Ćwiczę na fitnessach i siłowi - i to jest sukces. 
Generalnie 5 posiłków dziennie… nie jest źle. 

Rozchwytują mnie ostatnio panowie. Tu randka w kinie, tu na kawie… Dziwne, nie zależy mi. Umawiam się, dobrze się bawię… Ale jak pomyślę, że miałabym być w związku… Brrr! Blokada się odpala. Nie chcę. Nie potrzebuję. 

Przyjaciele, rodzina, kot, praca i te dorywcze randki na razie wystarczają. A co. Dopóki ktoś nie zatrzęsie moim światem, nie zakrzywi mojej orbity, nie dostarczy drżenia serca - jestem singielką i dobrze mi z tym.

Who cares? Będę miała stado kotów. I walcie się ciotki kochane pytające: kiedy twoja kolej. 

  • angelisia69

    angelisia69

    14 października 2015, 04:13

    i dobrze ze nie spinasz sie az tak z dieta,bo zakazany owoc smakuje najlepiej,a jesli masz umiar to nawet i fryty nie zaszkodza :P Super ze adoratorzy sa,nic tak nie poprawia samooceny ;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.