Miałam kilka dni przerwy, ale już wracam na stałe. Musiałam się uporać ze zdrowiem, bo ostatnio miałam nawrót anemii. Niestety ale mimo, że dostosowuje się do wszystkich wskazówek, ona i tak wraca. Chyba mam jakieś problemy z wchłanianiem, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Święta minęły, tak naprawdę to nawet nie wiem kiedy. Tyle się nachodziłam po tych cmentarzach, że starczy mi do przyszłego roku. Przynajmniej miałam wolne od uczelni. Chociaż z tym to nie bardzo, bo teraz mam pełno nauki. Nawet nie wiem od czego mam zacząć.
Dobrze, że jutro wracam do Lublina. Przynajmniej będę miała z kim poćwiczyć. Już mam ładnie zaplanowany tydzień, więc na brak ruchu nie będę narzekać. Mam nadzieję tylko, że pogoda dopisze. Jakoś nie widzi mi się bieganie w deszczu.